Po tym jak Covid-19 zabił w północnych Włoszech starszą kobietę, opiekunka Michaela Danaila dołączyła do około 1,3 miliona Rumunów pracujących w obcym kraju, którzy zdecydowali się na powrót do ojczyzny.

Wirus odwrócił dużą część przepływów migracyjnych niemalże z dnia na dzień: wschodnie kraje mają teraz mnóstwo nowych pracowników. Masy zatrudnionych, którzy w ciągu wielu lat po dołączeniu krajów Europy Środkowo-Wschodniej do UE wyemigrowały za chlebem na Zachód, teraz wracają do domów. Pytanie brzmi – jak długo pozostaną w swoich ojczyznach i czy rządom z Rumunii, Ukrainy czy Serbii uda się zatrzymać w kraju przynajmniej część z nich?.

- Nie chcę wracać do Włoch, ponieważ życie wśród nieznajomych jest trudne. Zobaczę, co się wydarzy w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Jeśli uda mi się znaleźć pracę tutaj, to byłoby świetnie – powiedziała Danaila.

Znalezienie pracy w państwach Europy Wschodniej jest trudne, ponieważ bezrobocie osiągnęło tam w ostatnich miesiącach rekordowe poziomy. Ciągle jest jednak znacznie niższe niż w krajach Europy Południowej takich jak Włochy czy Hiszpania.

Rumunia utraciła od momentu dołączenia do UE w 2007 roku co najmniej 4 miliony pracowników, którzy udali się na Zachód. To unijny rekord. Kraj ten szacuje, że co najmniej jedna trzecia osób, które powróciły niedawno z emigracji, aktywnie szuka pracy i może wzmocnić tamtejsze budownictwo energetyczne, rolnictwo i przemysł. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej zdają sobie sprawę, że niezwykle ważne jest dla nich zatrzymanie rodaków w kraju.

Reklama

Ukraina ocenia, że w czasie lockdownu wróciło na nią około 300 tys. emigrantów zarobkowych (czyli około 10 proc. wszystkich). Tamtejszy rząd wprowadził dla nich specjalny program tanich pożyczek.

Odpływ pracowników sezonowych to bardzo poważny problem dla krajów takich jak Wielka Brytania, Finlandia czy Niemcy. Tym bardziej, że muszą obecnie oferować pracownikom z zagranicznego zaciągu ubezpieczenie medyczne i umowę na co najmniej trzy miesiące.

Polska wyłamuje się z migracyjnego trendu. Wielu Polaków, duża część mieszka w Wielkiej Brytanii, osiedliła się już za granicą na stałe i nie zdecydowała się na powrót do ojczyzny. To samo dotyczy mocno dotkniętych przez masową emigrację krajów bałtyckich.

- Krótkoterminowo masowa migracja przyczyni się do wzrostu wydatków socjalnych państw, ponieważ ich gospodarki nie będą w stanie wchłonąć wszystkich powracających pracowników. Bardzo prawdopodobne jest, że większość z nich ponownie wyemigruje, gdy sytuacja się uspokoi – powiedział ekonomista UniCredit Dan Bucsa.