Powstanie unijnego funduszu pomocowego w związku z epidemią nie może oznaczać faktycznego końca transferu pieniędzy do naszej części Europy
Wicepremier Jadwiga Emilewicz mówi w wywiadzie dla DGP o czerwonych liniach polskiego rządu w negocjacjach unijnego planu naprawczego, który ma pomóc krajom dotkniętym przez koronawirusa. Po pierwsze, nie zgadzamy się na koniec polityki konwergencji. Po drugie, uważamy, że rozmiar epidemii nie może być jedynym kryterium podziału pieniędzy. Wreszcie rząd dopuszcza dyskusję na ten temat, jeśli Polska otrzyma więcej w europejskim budżecie na kolejną perspektywę finansową.
Warszawa wysyła sygnał w momencie, gdy swoją wizję pomocy dla krajów i ich gospodarek dotkniętych koronakryzysem ma zaprezentować Bruksela. Dzisiaj Komisja Europejska przedstawi szczegóły planu naprawczego, który – jak proponują Niemcy i Francja – może opiewać nawet na pół biliona euro. Pieniądze te będą pochodzić ze wspólnego zadłużenia wszystkich krajów UE. Dziś ma też zostać przedstawiony zrewidowany projekt europejskiego budżetu, którego Polska do tej pory pozostawała największym beneficjentem.
Kryteria dostępu do planu naprawczego pozostają niewiadomą
Niewiadomą pozostają kryteria dostępu do planu naprawczego. Pewne jest natomiast, że nie będą to dla nas łatwe negocjacje. Udzieliliśmy dużej pomocy publicznej, a prognozy gospodarcze dla Polski są dobre. Na przeciwległym biegunie są Włochy czy Hiszpania, których gospodarki z powodu skali zachorowań pozostawały najdłużej zamknięte i które nie mają tak dużej przestrzeni fiskalnej, by mocno zadłużać się na własną rękę.
Reklama
Przyznawanie pieniędzy w ramach planu naprawczego nie będzie bezwarunkowe. Już wiadomo, że nie będzie można ich wykorzystać na węglowe inwestycje. Jak mówi kierujący komisją ENVI (Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności) w europarlamencie Pascal Canfin, w ten sposób Komisja Europejska będzie chciała realizować swoją zieloną agendę, a korzystający z pomocy będą musieli pokazać jej wpływ na środowisko.
Część europosłów związanych z opozycją mówi nam, że problemem może okazać się ewentualne powiązanie wsparcia z planu naprawczego z zasadą praworządności. ©℗

>>> Polecamy: Na nic lata zaciskania pasa. Wirus to nie jedyny problem tonącej niemieckiej gospodarki