Ponad 40 proc. ankietowanych przez niego firm miało już trudności z utrzymaniem płynności finansowej, a niemal co druga odnotowała zmniejszenie się własnego kapitału.

Prezentując w Berlinie wyniki ankiety, szef DIHK Martin Wansleben nazwał obecną sytuację "wyścigiem o własny kapitał". Ostrzegł jednocześnie, że jesienią będzie jeszcze gorzej. W związku z tym zażądał, by niemiecki rząd dokonał zmian w swych programach pomocowych, udostępniając świadczenia z funduszu stabilizowania gospodarki również przedsiębiorstwom średniej wielkości i zwiększając liczbę firm, w które państwo jest zaangażowane kapitałowo.

Utworzony w reakcji na kryzys i liczony w miliardach euro rządowy fundusz stabilizacji gospodarki wspiera obecnie wyłącznie przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 osób. Ponadto rząd może kupować udziały w poszkodowanych przez pandemię spółkach, jak ma to miejsce w przypadku Lufthansy.

Reklama

W początkowej fazie kryzysu firmy potrzebowały pomocy przede wszystkim dla uzyskania potrzebnej im gotówki, ale obecnie zagrożone jest samo ich istnienie - podkreślił szef DIHK.

Spośród 8,5 tys. objętych ankietą przedsiębiorstw połowa liczy na wznowienie normalnej działalności nie wcześniej niż w przyszłym roku, a 80 proc. spodziewa się w bieżącym roku spadku obrotów. "Bardzo je niepokoi, że ich sytuacja nie wraca szybko do normy, choć w Niemczech i w innych państwach partnerskich shutdown złagodzono" - zaznaczył Wansleben.

Z punktu widzenia DIHK wyniki ankiety potwierdzają jego prognozę, że produkt krajowy brutto Niemiec zmniejszy się w bieżącym roku o 10 proc. Zarówno niemiecki rząd, jak też instytuty badań ekonomicznych oczekują nie tak dużego spadku PKB. Według DIHK ze względu na wywołane przez pandemię zakłócenia w światowym handlu eksport Niemiec spadnie w br. o 15 proc.