Rzecznik rządu pytany w piątek w Programie Pierwszym Polskiego Radia o pojawiające się informacje, że wypłata środków z budżetu UE uzależniona ma być od poziomu praworządności danego państwa odparł, że ten temat pojawia się już się wielu miesięcy i stał się stałym elementem negocjacyjnym niektórych krajów Unii.

"Polska nie zgodzi się na żaden mechanizm, który powoduje uzależnienie wydatkowania środków finansowych od oceny systemu wymiaru sprawiedliwości, czy szeroko rozumianej praworządności, ponieważ są to kryteria zastrzeżone i kompetencje zastrzeżone dla krajów członkowskich" - oświadczył Müller.

Komisja Europejska przedstawiła propozycję dotyczącą uzależnienia wypłaty funduszy unijnych od praworządności w budżecie UE na lata 2021-2027 w maju 2018 r. W praktyce to mechanizm, który zakłada, że Bruksela może zamrozić wypłatę środków unijnych dla kraju, który jej zdaniem łamie zasady rządów prawa. Ta propozycja została powtórzona w maju br., podczas prezentacji przez KE nowej propozycji wieloletnich ram finansowych UE.

Reklama

Projekt wzbudza jednak wiele kontrowersji nie tylko wśród krajów UE, ale również wśród unijnych instytucji. Wątpliwości w sprawie konstrukcji mechanizmu wyrażali przedstawiciele Rady Europejskiej, a także Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Wskazywali na problem braku kryteriów oceny praworządności, podobnie jak część unijnych krajów, w tym Polska.

W lutym br. wysoki rangą urzędnik unijny powiedział dziennikarzom, że powiązanie dostępu do środków unijnych z przestrzeganiem praworządności, czyli tzw. warunkowość, to mechanizm, który ma chronić budżet unijny, a nie rządy prawa. Wskazał, że chodzi o prawidłowe korzystanie ze środków unijnych.

W maju szef MSZ Jacek Czaputowicz powiedział, że Polska jest przeciwna powiązaniu wielkości funduszy UE z praworządnością, dlatego że nie można ustanowić obiektywnych kryteriów takiego mechanizmu. "My jesteśmy przeciwni powiązaniu funduszy, wielkości tych funduszy z kwestią praworządności, ale nie dlatego, że nie uważamy, że praworządność nie jest ważna, tylko dlatego, że nie można ustanowić obiektywnych kryteriów" - mówił Czaputowicz.

Zgodnie z projektem KE w tej sprawie, stroną inicjującą i nadzorującą przebieg procedury stosowanej w razie zagrożenia dla praworządności będzie Komisja, jednak o ostatecznym zastosowaniu środków dyscyplinujących będą decydowały państwa członkowskie. Do uruchomienia sankcji nie ma być potrzebna jednomyślność w Radzie UE.