Według Sylvie Kauffmann, szefowej działu komentarzy dziennika "Le Monde", te dwie sprawy to „test dojrzałości dla Europy”, bo „rosyjski egzamin” zdawać musi bez USA.

Kauffmann podkreśla, że „podwójny kryzys, jakim są represje na Białorusi i próba otrucia Aleksieja Nawalnego, następuje w wyjątkowym układzie, gdy Europejczycy, Amerykanie i Rosjanie nie mają żadnych wspólnych instytucji, które byłyby funkcjonalne".

Komentatorka przypomina poprzednie zbrodnie przypisywane władzom rosyjskim i zawsze negowane przez Moskwę; pisze, że sposób, w jaki Moskwa mówi o zamachu na Nawalnego, „wpisuje się w tę samą strategię kłamstwa”.

Kauffman pisze, że Europa nie wie, jak poradzić sobie z nowymi kryzysami. Próba otrucia Nawalnego Nowiczokiem - kontynuuje - który, jak się wydawało, nie pokaże się więcej po aferze byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala, którego próbowano otruć w Wielkiej Brytanii w 2018 roku, „potwierdza bezkarność Rosji i koniec złudzeń europejskich”.

Reklama

„Podczas gdy (prezydent USA) Donald Trump myśli tylko o swym ponownym wyborze, główna rola przypadła UE: musi ona znaleźć instrumenty skuteczniejsze niż sankcje i pomóc Białorusi wydostać się z ponurego koszmaru. I odegrać tę rolę w sposób spójny” - kończy komentatorka „Le Monde”. Trump ubiega się o reelekcję w listopadowych wyborach prezydenckich.

Według komentatora tygodnika “Le Point” Luca de Barocheza, “Aleksiej Nawalny jest dla wszystkich zawalidrogą”. Zwalczając w Rosji korupcję i kumoterstwo, przeszkadzał jej prezydentowi Władimirowi Putinowi i oligarchom. A obecnie powoduje zakłopotanie Europy, a szczególnie przywódców Francji i Niemiec, gdyż „ten zamach, przy pomocy broni chemicznej, potwierdza wszystkie wypaczenia putinowskiej Rosji, z którą nie da się prowadzić konstruktywnego dialogu” – pisze de Barochez.

Frederic Lacan na łamach dziennika „Le Parisien” ocenia, że trudno oczekiwać szybkiej, wspólnej odpowiedzi UE na działanie Moskwy, ponieważ każdy z krajów członkowskich ma inne podejście do stosunków z Rosją. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne jest, że każdy z krajów podejmie w tej sprawie własne decyzje, „co po raz kolejny świadczy o braku spójności dyplomacji europejskiej”.

Ekspert od spraw energii Lionel Taccoen, przypomina na portalu internetowym Atlantico, że zdominowany przez rosyjski Gazprom, „projekt Nord Stream 2 utopić chcą zarówno amerykańscy Republikanie, jak i Demokraci". Tłumaczą to – twierdzi ekspert – „względami moralnymi”, ale „przede wszystkim szukają zbytu dla swego gazu skroplonego, który już dostarczają Polsce”.

„Niemiecki rząd, wściekły i poniżony, szuka jakiegoś honorowego wyjścia, gdyż jasnym jest, że prawie zakończona budowa nie dobiegnie do końca i to, że Trump nie zostanie wybrany, nic tu nie zmieni” – pisze ekspert i zauważa, że na „honorowe wyjście” pozwoliła afera Nawalnego, gdyż umożliwi unieważnienie projektu jako sankcji wobec zbrodniczego postępowania Rosji, a nie jako ugięcie się przed nakazami Waszyngtonu.

Taccoen przewiduje, że Amerykanie będą mogli sprzedawać gaz nieco drożej niż Rosjanie, „co będzie kosztować Niemcy 10 do 20 mld dolarów. Sojusz z Ameryką jest tego wart” – podsumowuje.