Rząd czeski, który działał szybciej i bardziej rygorystycznie niż jakikolwiek inny w Unii Europejskiej, zniósł przepisy dotyczące dystansu społecznego i obowiązkowego noszenia maseczek. Dwa miesiące później próbuje powstrzymać eksplozję nowych przypadków, która przyćmiła liczbę zakażeń, jakie były obserwowane na początku tego roku, kiedy wirus szalał w Europie po raz pierwszy.

Obecnie rosnący trend obserwowany jest we wschodnich krajach UE, które w pierwszej fali zakażeń działały bardziej zdecydowanie niż kraje, takie jak Francja i Hiszpania. Wzrost liczby zakażeń koronawirusem wzmocnił się po zniesieniu ograniczeń.

Rządy niechętne podchodzą do zamykania szkół i przedsiębiorstw po tym, jak poprzednie blokady uderzyły w ich gospodarki, jednak stoją w obliczu presji w kraju, podczas gdy ich sąsiedzi ustanawiają nowe ograniczenia w podróżowaniu.

Reklama

„W czerwcu wszyscy czuliśmy, że wirus zniknął” - powiedział w niedzielę czeski premier Andrej Babiš. „Niestety, myliliśmy się”.

Wraz z ponownym wzrostem liczby nowych przypadków na całym świecie, we wschodnich państwach UE władze od Słowenii i Chorwacji po Rumunię przyjęły luźne podejście do nakładania grzywien za naruszenia dotyczące noszenia masek.

W ostatnim z nich - Rumunii, gdzie w środę odnotowano nowy dzienny rekord 1713 nowych przypadków koronawirusa i 49 nowych ofiar śmiertelnych, uczniowie protestowali przeciwko ponownemu otwarciu szkół i wezwali ministra edukacji do rezygnacji, podczas gdy na początku tego miesiąca w Zagrzebiu kilka tysięcy osób protestowało przeciwko zakrywaniu twarzy.

Na Węgrzech liczba nowych infekcji podwajała się co tydzień we wrześniu. Osiem osób zmarło w środę, co stanowi najwyższą dzienną liczbę od 29 maja.

Mimo to premier Viktor Orban sprzeciwia się środkom, które spowodują zamknięcie części gospodarki po tym, jak kraj doświadczył jednego z najgorszych kryzysów w regionie. Jego rumuński odpowiednik Ludovic Orban (który nie jest krewnym węgierskiego przywódcy) również ogłosił, że bezpieczeństwo obywateli należy do obywateli.

„Uważam, że nie należy nakładać nowych ograniczeń” - powiedział rumuński przywódca. „Wręcz przeciwnie, potrzebujemy stałego dialogu i pomagania ludziom zrozumieć, że to oni muszą się chronić”.

Podobnie uważa Andrej Babiš. Czeski premier odrzuca ponowne zamykanie gospodarki nawet po tym, jak dawni partnerzy czeskiej federacji - Słowacja, umieścili turystów podróżujących z Czech na czerwonej liście.

Premier Czech zignorował w zeszłym miesiącu zalecenia rządowych epidemiologów dotyczące obowiązkowego noszenia maski w miejscach publicznych. Zaatakował także Światową Organizację Zdrowia (WHO) po tym, jak wyraziła zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją i skrytykowała jego rząd za rozważenie ograniczenia śledzenia przypadków.

Jednak wraz z innymi przywódcami, którzy zaledwie kilka tygodni temu ogłosili, że wirus został pokonany, polecił ludziom noszenie masek i większą czujność.

„Chcę was wszystkich prosić, abyście przekonali tych, którzy nie noszą masek, aby zaczęli je nosić” - powiedział w niedzielę. „Jedziemy na jednym wózku. Musimy razem przez to przejść ”.