Angela Merkel z wąsami Adolfa Hitlera

Ubiegła dekada upłynęła pod znakiem stopniowego pogarszania się relacji pomiędzy Niemcami a południowymi państwami strefy euro. W samym szczycie kryzysu zadłużenia, protestujący z Grecji domalowywali kanclerz Angeli Merkel wąsy Adolfa Hitlera, co było ostrą formą krytyki bolesnych reform i środków oszczędnościowych, które państwa-wierzyciele wynegocjowały z Atenami.

Podczas gdy kiedyś to Grecja i Niemcy symbolizowały głęboki podział pomiędzy północą a południem Europy, dziś to Włochy przejęły rolę reprezentanta południa ze względu na swoje wielkie zadłużenie. Pierwsze dni pandemii jeszcze dodatkowo pogorszyły stosunki Berlina i Rzymu po tym, jak włoscy politycy oskarżyli Niemcy o brak solidarności w czasie głębokiego kryzysu.

Na szczęście dziś pojawiają się sygnały, że ta nadwątlona relacja ulega poprawie. Niemcy w czasie pandemii chętnie pomagały zagranicznym pacjentom z Covid-19, w tym wielu Włochom, co poprawiło reputację Berlina we Włoszech. Dodatkowo Angela Merkel stała się jednym z najlepszych sojuszników Włoch po tym, jak broniła wielkiego Funduszu Odbudowy w obliczu sprzeciwu ze strony tzw. państw-skąpców, takich jak Holandia i Austria. I choć opinie na temat Unii Europejskiej we Włoszech pozostają dość chłodne, to już stosunek wobec największej gospodarki UE uległ poprawie.

Reklama

Wciąż jednak trzeba wykonać jeszcze dużo pracy. Od czasu stworzenia strefy euro Berlin był obrońcą rygorystycznego podejścia do budżetu oraz monetarnej ortodoksji. Niemcy naciskały w Brukseli na wzmocnienie reguł fiskalnych Paktu Stabilności i Wzrostu, który ogranicza rozmiar narodowych deficytów i poziomów zadłużenia publicznego.

W Radzie Prezesów Europejskiego Banku Centralnego niemiecki Bundesbank przez długi czas zajmował się zagrożeniem za strony inflacji oraz był sceptyczny wobec nieortodoksyjnych metod, takich jak skup obligacji, dzięki którym udało się ograniczyć koszty pożyczania dla Włoch. Politycy z południowej Europy oskarżali Niemcy o nakładania karnych środków oszczędnościowych na ich kraje oraz o właściwie wszystko co złe, począwszy od rozpadającej się infrastruktury, a skończywszy na nieefektywnej służbie zdrowia.

Pandemia Covid-19 sprawiła, że te głosy krytyki początkowo wybrzmiewały jeszcze głośniej. Włoski premier Giuseppe Conte w macu 2020 roku w niemieckiej telewizji domagał się bardziej spójnej odpowiedzi ze strony UE na szok spowodowany pandemią. W maju włoska „La Repubblica” opublikowała sondaż Demos, z którego wynikało, że udział Włochów ufających Niemcom spadł z 42 proc. w styczniu 2019 roku do niskich 26 proc. w kwietniu 2020 roku. W efekcie Berlin spadł na ten sam poziom jeśli chodzi o zaufanie Włochów, co Pekin, zaraz za Moskwą.

Niemcy zmieniają stanowisko, zyskując większą sympatię Włoch

Sytuacja jednak od tego czasu uległa pewnej zmianie. Niemiecka opinia publiczna, przez długi czas sceptyczna wobec europejskiej solidarności, zaczęła łagodzić swoje stanowisko. Dramatyczne obrazy płynące z czasów pierwszej fali pandemii we Włoszech, ukazujące włoską armię transportującą trumny z Bergamo, ponieważ zabrakło miejsca na lokalnych cmentarzach, wstrząsnęły Niemcami, którzy wówczas byli o wiele mniej dotknięci pandemią koronawirusa. Niemiecki rząd podjął decyzję o przyjęciu pacjentów z Lombardii wymagających intensywnej terapii do niemieckich szpitali.

Do jeszcze głębszego przełomu doszło na wiosnę, gdy Angela Merkel porzuciła swój długotrwały opór wobec zaciągnięcia dużego długu na poziomie Unii Europejskiej. W lipcu europejscy przywódcy zgodzili się na utworzenie funduszu „Next Generation EU” wartego 750 mld euro, który w formie grantów i pożyczek zostanie rozdysponowany pośród państw członkowskich UE wedle ich gospodarczych potrzeb. Kanclerz Merkel pomogła przy tej okazji przezwyciężyć opór europejskich „skąpców”, wśród których znalazły się Szwedzi, Finowie, Holendrzy i Austriacy, obawiający się, że środki europejskie zostaną wykorzystane w niewłaściwy sposób.

W grudniu, gdy Węgry i Polska sprzeciwiały się powiązaniu europejskich funduszy z zasadą praworządności, Angeli Merkel udało się wynegocjować odpowiednie porozumienie. W oczach Włochów niemiecka kanclerz z wielkiego przeciwnika stała się brokerem wielkiego kompromisu.

Marka „Niemcy” już nie jest tak toksyczna, jak była w przeszłości. W październiku, gdy Giuseppe Conte musiał opuścić szczyt Rady Europejskiej ze względu na obowiązki w kraju, do reprezentowania interesów Włoch w czasie kluczowych negocjacji nad funduszem pandemicznym wyznaczył Angelę Merkel. Krok taki jeszcze rok temu byłby nie do pomyślenia.

Włosi w coraz większym stopniu postrzegają niemiecką kanclerz jako efektywnego lidera, także dzięki jej kompetentnemu zarządzaniu w czasach pandemii. W grudniowym sondażu Quorum-YouTrend dla Sky Italia większość respondentów uznała, że byłaby ona najlepszym liderem w czasie kryzysu. W sondażu tym Angela Merkel uzyskała przewagę 15 pkt proc. nad premierem Włoch Giuseppe Conte. W połowie grudnia, gdy Angela Merkel ogłosiła wprowadzenie twardych obostrzeń w związku z epidemią w Niemczech, włoski rząd postanowił rozważyć poluzowanie obostrzeń na Święta. Teraz jednak tam, gdzie Niemcy przewodzą, Włosi podążają za ich przykładem.

Relacje pomiędzy Niemcami a krajami południowej Europy z pewnością pozostaną skomplikowane. Przyszły kierunek polityki monetarnej i wykorzystanie pandemicznego funduszu to tylko dwie kwestie, w ramach których pojawią się różnice zdań z Włochami. Ale obecne zbliżenie się Berlina i Rzymu to dobra wiadomość dla strefy euro. Pokazuje to bowiem, że Europa może wykazać się jednością celów, nawet w czasach kryzysu.