W ciągu ostatniego roku Chiny dokonały zamachu na wolność w Hongkongu, zwiększyły prześladowania w Sinciangu, doprowadziły do śmierci kilku żołnierzy Indii, groziły Tajwanowi i obłożyły sankcjami Australię. Unia Europejska, podpisując umowę inwestycyjną z Chinami, pokazała, że to wszystko nie jest dla niej ważne – argumentuje w swojej opinii Rachman.

Działania Brukseli to także poważny afront wobec przyszłej administracji Joe Bidena, który zapowiadał nowy początek w relacjach z krajami Starego Kontynentu. Doradca Joe Bidena ds. bezpieczeństwa Jake Sullivan nawet zaapelował w ostatniej chwili do Europejczyków, aby wstrzymali się z podpisywaniem umowy, ale został zignorowany.

Unia Europejska tłumaczy, że jej działania są przejawem „strategicznej autonomii” i tak jak USA nie pytały Europy o zdanie przed podpisywaniem własnych umów z Chinami, tak samo Europa nie zamierza pytać Ameryki. Takie myślenie jednak jest naiwne – uważa Rachman. Dodaje przy tym, że naiwna jest wiara w przestrzeganie umów przez Chiny oraz naiwne jest ignorowanie geopolitycznych konsekwencji takich działań.

Rachman w swoim tekście wskazuje na dużą rolę Niemiec i kanclerz Angeli Merkel w przyspieszeniu prac nad europejsko-chińską umową inwestycyjną. Choć niemiecka kanclerz jawi się jako czempion liberalnych wartości, to w gruncie rzeczy jej decyzje mają charakter handlowy – twierdzi Rachman, wskazując na fakt, że Chiny są największym rynkiem zbytu dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego.

Reklama

Publicysta „Financial Times” przyznaje, że owszem, gdy patrzy się na Waszyngton, to trudno mieć przekonanie o stabilności relacji transatlantyckich, ale z drugiej strony poleganie na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa i jednoczesne podważanie amerykańskiego bezpieczeństwa w obszarze Pacyfiku nie jest mądrą i dającą się utrzymać w dłuższej perspektywie polityką ze strony Europy.

Kompleksowa umowa inwestycyjna (CAI)

W środę 30 grudnia 2020 roku szef Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że UE oraz Chiny osiągnęły porozumienie polityczne ws. chińsko-europejskiej umowy inwestycyjnej.

Negocjacje ws. umowy trwały od 2013 roku. Wśród najbardziej spornych tematów rozmów pojawiały się m.in. rozbieżności ws. pracy przymusowej w chińskich obozach czy kwestia wzajemnej ochrony inwestycji.

Mandat negocjacyjny ze strony Unii Europejskiej posiadała Komisja Europejska. W czasie rozmów dużą rolę odegrały Niemcy, co zostało podkreślone w oficjalnym komunikacie KE i RE po zakończeniu negocjacji.

Dwa dni przed podpisaniem umowy - w poniedziałek 28 grudnia – Polska w czasie spotkania ambasadorów UE w Brukseli sprzeciwiła się znacznemu przyspieszeniu prac nad umową inwestycyjną po tym, jak KE poinformowała, że umowa CAI jest już gotowa.