Decyzja koncernu Pfizer/BioNTech o zmniejszeniu liczby szczepionek dostarczanych do Europy pokrzyżowały plany nie tylko w Polsce. – Chcieli nam ściąć o 50 proc., rozmawiamy, by redukcja nie była aż tak duża – mówi osoba z rządu. Są sygnały, że kłopoty, zamiast zapowiadanych przez Pfizera 2–3 tygodni, potrwają krócej. – Teraz zmniejszą dostawy, a potem zwiększą. To dobrze, tyle że sypią się wcześniej założone harmonogramy – przyznaje osoba z kręgów rządowych.
Tak czy inaczej dawek będzie jednak mniej, niż zakładaliśmy, nawet jak dostawy się wyrównają. Dlaczego? Do tej pory nasz harmonogram oparty był na swoistym „bonusie”, wynoszącym jedną szóstą cotygodniowej partii. Wszystko dlatego, że z jednej fiolki udaje się pozyskać nie pięć (jak deklarował producent), lecz sześć dawek szczepionki. Teraz jednak Pfizer również zaczął liczyć w ten sposób, dlatego w dostawach nie możemy już liczyć na dotychczasowy bonus, o ile Pfizer adekwatnie ich nie zwiększy. Dotąd 300 tys. dawek oznaczało ich w praktyce 360 tys.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.

Reklama