Premier Katalonii Pere Aragones z ERC stwierdził, że niedzielne wybory dowiodły, iż w regionie rośnie poparcie dla secesji.

Podczas popołudniowej konferencji w Madrycie wicepremier Carmen Calvo stwierdziła, że władze nie zgadzają się na żadne samodzielne decyzje rządu Katalonii, które zaburzyłyby integralność terytorialną Hiszpanii. Negatywnie ustosunkowała się do możliwości przeprowadzenia plebiscytu niepodległościowego, podobnego do tego z 2017 roku.

Calvo stwierdziła, że podobnie jak w 2017 roku rząd Hiszpanii nie wyraził zgody na tego typu referendum, tak również obecnie nie widzi podstaw prawnych do jego przeprowadzenia.

We wtorek szefowa parlamentarnej frakcji współrządzącej krajem Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) Adriana Lastra zapewniła, że jej ugrupowanie odrzuci w Kongresie Deputowanych Hiszpanii proponowany przez ERC wniosek dotyczący głosowania nad możliwością organizacji referendum niepodległościowego w Katalonii.

Reklama

Rano we wtorek kataloński premier Aragones wezwał władze Hiszpanii, aby zaaprobowały organizację plebiscytu w Katalonii. Separatystyczny polityk wskazał, że wynik niedzielnych wyborów, który dał trzem secesjonistycznym ugrupowaniom ponad 51 proc. mandatów w regionalnej izbie, “uprawnia do organizacji referendum niepodległościowego”.

W rozmowie z telewizją TV3 Argones zapowiedział, że jego kolejny gabinet powinien się opierać nie tylko na separatystach z ERC, bloku Razem dla Katalonii (JxCat) i Kandydatury Jedności Ludowej (CUP), ale też posłów lewicowego En Comu Podem.

ERC zdobyła w niedzielnych wyborach w Katalonii 33 mandaty w 135-osobowej izbie, tyle samo co powiązana z PSOE Partia Socjalistów Katalonii (PSC). Wprawdzie socjaliści zdobyli nieznaczną przewagę w liczbie głosów i pierwszeństwo w formowaniu rządu, ale zdobycie przez ich gabinet większości w izbie jest mało prawdopodobne.