Prezydent Chin Xi Jinping nadzoruje szeroko zakrojoną kampanię modernizacji chińskiej armii i choć zapewnia, że Chiny mają wyłącznie pokojowe zamiary, coraz bardziej asertywne działania chińskiego wojska budzą niepokój w państwach regionu i w Waszyngtonie.

Chińska armia obchodzi w środę 91. rocznicę utworzenia. 1 sierpnia 1927 roku, w czasie rewolucji socjalistycznej w Chinach, powołana została chińska Armia Czerwona, która później zmieniła się w funkcjonującą obecnie Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą (ChALW).

Wojsko zajmuje centralną pozycję w wizji prezydenta Xi, który zapowiada „wielkie odrodzenie narodu chińskiego” i osiągnięcie przez Chiny statusu mocarstwa do połowy stulecia. Do tego czasu ChALW zostanie „w pełni przekształcona w wojsko światowej klasy” - zapowiedział prezydent podczas XIX krajowego zjazdu Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w październiku 2017 roku.

Na fali modernizacji Chiny zwiększyły w tym roku budżet obronny o 8,1 proc. do ok. 175 mld dolarów. Plasuje je to na drugiej pozycji wśród krajów świata, za Stanami Zjednoczonymi, które wydają na armię ponad 600 mld dolarów rocznie.

Kluczowym elementem modernizacji chińskiego wojska są prace nad rodzimym uzbrojeniem. Trwają testy pierwszego zbudowanego przez Chiny lotniskowca, który ma rozpocząć służbę w chińskiej marynarce wojennej w 2020 roku. W maju w pierwszych ćwiczeniach bitewnych wzięły udział chińskie myśliwce o obniżonej wykrywalności typu J-20. W ubiegłym roku Chiny testowały też międzykontynentalne rakiety balistyczne Dongfeng-41, które mogą przenosić 10 samonaprowadzających się na cel głowic nuklearnych na odległość nawet 15 tys. km.

Reklama

Według tegorocznego raportu Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) Chiny powiększają też swój arsenał jądrowy. W styczniu dysponowały 280 głowicami nuklearnymi, a więc 10 więcej niż w ubiegłym roku – ocenili badacze.

„Chiny poczyniły imponujące kroki w szeregu obszarów, które oceniają jako kluczowe dla potencjału odstraszania przeciwników i, jeśli to będzie konieczne, wygrywania przyszłych wojen” - ocenił analityk polityczny z think tanku RAND Corporation Michael Chase, cytowany przez niemieckiego nadawcę Deutsche Welle.

Xi regularnie podkreśla absolutne zwierzchnictwo rządzącej krajem KPCh nad wojskiem. „Zawsze słuchajcie rozkazów partii i maszerujcie, dokądkolwiek partia wskaże” - mówił żołnierzom 30 lipca ub.r. przed 90. rocznicą utworzenia chińskiej armii.

Według komentatorów Chiny coraz śmielej rzucają wyzwanie dominacji wojskowej USA w regionie i starają się rozszerzać swoje wpływy globalne. W rocznicę 1 sierpnia 2017 roku oficjalnie uruchomiono pierwszą zamorską bazę wojskową chińskiej marynarki wojennej w Dżibuti. Chiny inwestują również w porty wokół Oceanu Indyjskiego, które mogą zostać w przyszłości przekształcone w przyczółki wojskowe – oceniają eksperci.

„Dżibuti to zaledwie pierwszy krok w (budowie) tego, co może się stać siecią chińskich baz na Oceanie Indyjskim” - powiedział agencji Bloomberga ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa z Narodowego Uniwersytetu Australijskiego David Brewster.

Prezydent Xi zapewnia, że Chiny nie mają ambicji militarystycznych, a ich zamiary są wyłącznie pokojowe. Niecałe trzy lata temu mówił w Białym Domu ówczesnemu prezydentowi USA Barackowi Obamie, że Chiny nie „zamierzają dążyć do militaryzacji” spornego Morza Południowochińskiego, a budowa sztucznych wysp na tym akwenie „nie celuje ani nie wpływa” na żaden inny kraj. Do obszarów Morza Południowochińskiego roszczą sobie pretensje – oprócz Chin – również Brunei, Malezja, Filipiny, Wietnam i Tajwan, który sam uznaje się za niezależny wobec Pekinu.

Tymczasem zdjęcia satelitarne wskazują, że na budowanych przez Chiny sztucznych wyspach umieszczane są instalacje wojskowe, w tym systemy radarowe, koszary, hangary dla samolotów i inne fortyfikacje. W styczniu protest dyplomatyczny w tej sprawie złożyły władze Filipin. W maju chińska armia ogłosiła, że należące do niej bombowce lądowały w okolicach spornych Wysp Paracelskich, co wywołało protesty Wietnamu. W tym roku chińskie samoloty wojskowe trzykrotnie wlatywały bez ostrzeżenia w strefę identyfikacji sił powietrznych Korei Płd.

Potencjalnym punktem zapalnym jest również Tajwan, uznawany przez komunistyczne Chiny za zbuntowaną prowincję i nieodłączną część ich terytorium. Pekin nigdy nie wykluczył możliwości siłowego przejęcia kontroli nad rządzonym demokratycznie Tajwanem, a w ostatnich miesiącach nasilił manewry wojskowe w okolicach wyspy.

Zdaniem niektórych komentatorów Xi Jinping chce się zapisać w historii Chin jako wielki przywódca, a jego historycznym sukcesem mogłoby być właśnie rozwiązanie kwestii Tajwanu. Według ekspertów w dziedzinie wojskowości Chiny posiadają zdecydowaną przewagę militarną nad Tajwanem i w razie konfliktu zbrojnego mogłyby z łatwością opanować wyspę, o ile armia USA nie przyszłaby jej szybko z odsieczą.

>>> Czytaj też: Czy Chiny wyprą USA i staną się globalną potęgą? [CZĘŚĆ 1: WOJSKO]