Rząd skrzynek pocztowych przy wiejskiej drodze na amerykańskiej prowincji. Do jednej z nich, oklejonej logo prywatnej firmy dostawczej, podchodzi mężczyzna, który chce wyjąć swoje listy, ale te nie dają się wyciągnąć. Zdesperowany wraca więc z wielkim młotem i wściekle skrzynkę rozbija.
To jeden z telewizyjnych spotów nakręcony na zlecenie amerykańskiej poczty. W ten sposób USPS (United States Postal Service) próbuje przekonać społeczeństwo, by wsparło ją – najstarszą instytucję publiczną w USA – w walce z Białym Domem o ocalenie.
– Ofiarą zapowiadanej przez prezydenta prywatyzacji firmy padniemy wszyscy – mówi szef Amerykańskiego Związku Pocztowców Mark Dimondstein. – Sektor prywatny tylko czeka, by rozgrabić publiczne dobro (…). Przyjdą podwyżki, obniży się standard usług, a najmocniej ucierpią ci, którzy poczty potrzebują najbardziej: społeczności żyjące na peryferiach, seniorzy oraz mały biznes, bo prywaciarzom nie będzie się opłacało ich obsługiwać – dodaje.
Reklama