Biały Dom ogłosił wszczęcie śledztwa ws. planowanego przez Francję obłożenia 3-proc. podatkiem przychodów, jakie w tym kraju uzyskują giganci internetowi: Google, Amazon czy Facebook. W czwartek odbędzie się głosowanie w tej sprawie we francuskim Senacie.

Francuski rząd zapowiedział wprowadzenie takie podatku jeszcze na początku marca.

4 lipca deputowani francuskiego Zgromadzenia Narodowego przyjęli przepisy nakładające 3-procentowy podatek na gigantów internetowy. Ustawa musi zostać przyjęta przez Senat Republiki Francuskiej przed jej ostatecznym uchwaleniem przez parlament.

"Stany Zjednoczone są bardzo zaniepokojone tym, że podatek od usług cyfrowych, nad którym w czwartek będą głosować francuscy senatorzy, uderza w istocie ale w przedsiębiorstwa amerykańskie" - zaznaczył w oświadczeniu opublikowanym w środę w Waszyngtonie, specjalny pełnomocnik rządu USA ds. handlu Robert Lighthizer.

"Prezydent zarządził, żebyśmy dokładnie zbadali skutki planowanej przez Francję legislacji, ocenili, czy jest ona dyskryminacyjna wobec naszych firm i żebyśmy też określili, czy zaważy to w jakiś sposób na dwustronnej wymianie handlowej lub ją ograniczy" - wskazał dygnitarz.

Reklama

Lighthizer wyjaśnił, że dochodzenie ws. francuskich planów opodatkowania gigantów technologicznych będzie się odbywać w oparciu o Rodział 301 Ustawy o Handlu (Trade Act) z 1974 roku. Przepisy tej ustawy - przypomina Associated Press - zostały już raz wykorzystane przez administrację Trumpa, gdy w ubiegłym roku rozpoczęto śledztwo ws. chińskiego podejścia do własności intelektualnej i kradzieży technologii, co doprowadziło do obłożenia cłem importowanych do USA towarów chińskich o łącznej wartości 250 mld USA.

Planowany we Francji podatek ma mieć zastosowanie wobec firm świadczących usługi cyfrowe z globalnymi przychodami przekraczającymi 750 mln euro (844 mln USD) i przychodami we Francji powyżej 25 mln euro.

Francja zdecydowała się na wprowadzenie podatku zwanego tam "GAFA" (skrót od Google, Amazon, Facebook, Apple), gdy okazało się, że podobna propozycja rozważana w ramach Unii Europejskiej nie zyskała jednomyślnego poparcia państw członkowskich.

Decydując się na taki arbitralny krok, rząd w Paryżu liczy, że za przykładem Francji podążą w tej dziedzinie inne państwa i dzięki temu największe koncerny międzynarodowe będą płacić większe podatki tam, gdzie rzeczywiście działają, a nie tylko w tych krajach, które wybierają na siedzibę spółek ze względu na bardziej korzystne dla nich przepisy podatkowe.

Francuski minister finansów Bruno Le Maire ocenił, że duże koncerny internetowe "stają się tak potężne jak suwerenne państwa", a "służą interesom prywatnym". Dlatego - argumentował - konieczne są regulujące to przepisy. Z kolei przemysł zaawansowanych technologii ostrzega, że takie kroki spowodują podniesienie cen dla konsumentów.

Przepisy mogą dotknąć również takie firmy jak Airbnb czy Uber i przynieść do francuskiego budżetu w 2019 roku dodatkowe 400 mln euro, a w roku 2020 - 650 mln euro.

Komentatorzy w Stanach Zjednoczonych wskazują, że Biały Dom może uciec się do zastosowania kroków odwetowych wobec Francji, co ze względu na wspólnotowy charakter unijnej polityki handlowej może mieć konsekwencje dla całej UE.

>>> Czytaj też: Polska to druga najszybciej rozwijająca się gospodarka w UE. KE podwyższa prognozy wzrostu PKB