Berliński dziennik "Tagesspiegel" z okazji 70-lecia proklamowania komunistycznej ChRL zauważa we wtorek, że w rywalizacji Zachodu z Chinami nie chodzi tylko o gospodarkę, lecz o konkurencję systemów społecznych. Zastanawia się też, kto w tych zmaganiach wygra.

"Długo żywiona nadzieja, że Chiny z czasem się otworzą i upodobnią do Zachodu, okazała się mrzonką. Widać to w Hongkongu. Pod rządami Xi Jinpinga Państwo Środka staje się coraz bardziej dyktatorskie" - pisze lewicowo-liberalna gazeta.

"Mamy do czynienia z konkurencją systemów. Który system jest lepszy: zachodni czy chiński? Europa powinna przyjąć to wyzwanie i z pewnością siebie, ale bez poczucia wyższości, stawić mu czoło. Z ufnością, że społeczeństwo otwarte jest silniejsze, ale tylko wówczas, gdy mobilizuje się do działania" - uważa czołowy publicysta dziennika zajmujący się sprawami międzynarodowymi, Christoph von Marschall.

Ostrzega, że traktowanie wzrostu znaczenia Chin w świecie jako czegoś naturalnego i nieuchronnego doprowadzi do sytuacji, w której trzeba będzie zaakceptować coraz większy wpływ Państwa Środka na naszą kulturę i system wartości, tak jak to miało miejsce po II wojnie światowej w przypadku USA.

"Nie musi tak być. Przyszłość nie jest przesądzona i dopiero czas pokaże, czyje idee i czyj system społeczny jest w dłuższym okresie lepszy. UE i jej najsilniejsza gospodarka, Niemcy, muszą to jednak potraktować jako wyzwanie" - przekonuje komentator.

Reklama

Przypomina, że po 70 latach istnienia komunistyczne Chiny mogą pochwalić się niezaprzeczalnymi sukcesami: wzrostem gospodarczym, zwalczaniem biedy czy rozwojem nowoczesnych technologii. Również w sferach symbolicznych, takich jak sport czy architektura, Państwo Środka spełnia ambicje supermocarstwa: rywalizuje z USA na liczbę medali zdobywanych podczas olimpiad, a drapacze chmur w Szanghaju i Kantonie nie ustępują tym z Nowego Jorku czy Dubaju.

Dla Marschalla jest to argument, by przestać przyznawać Chinom taryfę ulgową.

"Z punktu widzenia swoich obywateli kraj ten jest o krok od odzyskania pozycji, którą miał do około 1830 roku - dominującego mocarstwa świata. Dla Chińczyków to normalność. Półtora wieku wewnętrznej słabości, która zaczęła się od wojen opiumowych, a skończyła zwycięstwem komunistów, to wyjątek w historii. Chiny chcą być światowym mocarstwem i faktycznie nim są. Dlatego powinny być odpowiednio traktowane" - apeluje "Tagesspiegel".

Doradza konkretnie dążenie do uczciwej konkurencji w relacjach z Państwem Środka i w gruncie rzeczy przyznaje rację prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, który od miesięcy prowadzi z Pekinem wojnę handlową. Zdaniem von Marschalla niezrozumiały jest fakt, że Chiny są nadal największym odbiorcą niemieckiej pomocy rozwojowej. Podobnie niezrozumiały jest dla publicysty brak zdecydowanego nacisku na otwarcie chińskiego rynku i większe zaangażowanie Pekinu w ochronę środowiska.

>>> Czytaj też: Policja w Hongkongu postrzeliła demonstranta ostrą amunicją