"On ma milion żołnierzy stojących pod Hongkongiem, którzy nie wkraczają tylko dlatego, że powiedziałem mu: proszę nie rób tego, bo zrobisz wielki błąd, będzie to miało niezwykle negatywny wpływ na porozumienie handlowe, a on chce zawrzeć porozumienie handlowe" - powiedział prezydent, odnosząc się do Xi.
Trump został zapytany o to, co ma zamiar zrobić w związku z pewnymi apelami, by zawetował projekt ustawy Kongresu wspierającej demonstrantów w Hongkongu, która bardzo zirytowała Pekin. Prezydent nie udzielił jasnej odpowiedzi - pisze Reuters.
"Musimy stanąć po stronie Hongkongu, ale ja również staję po stronie prezydenta Xi. To mój przyjaciel. To niewiarygodny facet" - powiedział Trump.
"Ale chciałbym, żeby się im udało. (...) Ale jestem po stronie Hongkongu, po stronie wolności, po stronie tych wszystkich rzeczy, które chcemy zrobić. Ale jesteśmy też w trakcie zawierania największego dealu w historii i gdybyśmy mogli tego dokonać, byłoby wspaniale. (...) Gdyby nie ja, tysiące ludzie byłoby zabitych w Hongkongu właśnie teraz i nie byłoby żadnych zamieszek, byłoby państwo policyjne" - kontynuował prezydent.
W środę Kongres USA zaaprobował projekt ustawy, która wiązałaby specjalny status, jaki w amerykańskim prawie ma Hongkong, z zakresem jego autonomii wobec Chin; politycy odpowiedzialni za łamanie praw człowieka mogliby zostać na mocy tej ustawy obłożeni sankcjami. Prezydent ma 10 dni - nie licząc niedzieli - na podpisanie tej legislacji.
W sobotę na ulicach Hongkongu po raz pierwszy od czerwca, gdy w regionie rozpoczęła się fala antyrządowych protestów, pojawili się stacjonujący tam żołnierze chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej - pomagali w usuwaniu barykad z ulic.
Pierwotną przyczyną trwających protestów był kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa, który miał umożliwić ekstradycję podejrzanych do Chin kontynentalnych. Teraz demonstranci domagają się między innymi demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji. Hongkoński rząd, popierany przez władze w Pekinie, wykluczył jednak ustępstwa.
Wielu mieszkańców Hongkongu uważa, że Pekin stopniowo ogranicza autonomię ich regionu. Chińskie władze deklarują tymczasem poszanowanie dla zasady „jeden kraj, dwa systemy”, która przyznaje Hongkongowi szeroki zakres autonomii co najmniej do 2047 roku. Według Pekinu do eskalacji protestów w regionie przyczyniły się ingerencje „obcych sił”, szczególnie Stanów Zjednoczonych.
>>> Czytaj też: Trump: W 2016 roku Ukraina mnie nienawidziła. Faworyzowała Hillary Clinton
uSa(2019-11-22 22:29) Zgłoś naruszenie 546
Ktos jesze zwraca uwage na te bzdury ktore on wygaduje?
OdpowiedzGeorealista(2019-11-22 21:25) Zgłoś naruszenie 152
Hmm - na pewno Xi bierze pod uwagę komunikaty Trumpa. Ale Trump się przecenia i sprawę wstrzemięźliwego podejścia Pekinu do Hongkongu fałszywie wpisuje na listę swoich zasług. Dla Xi stokroć ważniejszy jest Tajwan. Który patrzy bardzo uważnie na podejście Pekinu do Hongkongu. Pekin zagwarantował Hongkongowi autonomię wg zasady :jeden naród - dwa systemy". Siłowe stłumienie protestów Hongkongu byłoby końcem pokojowej drogi włączenia Tajwanu do Chin. Co jest celem "Wielkiego Chińskiego Renesansu" wyznaczonego do 2049. A samo stłumienie Hongkongu byłoby wielką klęską wizerunkową "softpower" i atrakcyjności, ale i wiarygodności Chin wobec świata. Dlatego takie certolenie zwykle twardego Pekinu wobec "zbuntowanego" Hongkongu - i unikanie krwawej powtórki Tien-An-Men z 1989.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzxns(2019-11-22 22:42) Zgłoś naruszenie 322
Nie ma mowy o pokojowym przyłączeniu Tajwanu do Chin. Tajwańczycy nienawidzą komuchów z KPCh tak samo jak Polacy komuchów z PZPR. W Chinach wdraża się właśnie pomysły rodem z Orwella, wyobrażasz sobie że przyzwyczajeni do wolności Tajwańczycy mieliby poddać się władzy komunistów?
Anna(2019-11-22 22:36) Zgłoś naruszenie 627
I trump ma racje.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzTom-ch(2019-11-22 22:54) Zgłoś naruszenie 62
Taką rację jak Anglicy w 1939 roku...
Tom-ch(2019-11-22 22:41) Zgłoś naruszenie 53
W Hongkongu walczą o wolność. Jednak anglosasi wspierają ich nie dla ich słusznej walki lecz dla egoistycznej potrzeby szkodzenia Hartland-owi i każdemu kto chce tam spokoju. Jesli USA nie porzucił anglosasizmu -marny ich los
OdpowiedzTom-ch(2019-11-22 23:00) Zgłoś naruszenie 20
Ten wilk Hitler wiedział w 1939, że anglosasi z Londynu i paryskie pudelki palcem nie ruszą. To samo byłoby z Jugosławia w 1941 roku.
OdpowiedzJan z Winnicy(2019-11-23 08:13) Zgłoś naruszenie 12
C na to Brunek Sarnista z Ruskiej budy?
OdpowiedzTom-ch(2019-11-22 22:56) Zgłoś naruszenie 11
Anglosasi z USA będą pomagać i walczyć z Chinami póki ostatni mieszkaniec Hongkongu nie wyzionie ducha.
OdpowiedzEric(2019-11-22 23:53) Zgłoś naruszenie 00
W Hong Kong walcza o status refugee , ktory dostana gdy Chiny zrobia interwencje .Posiadanie refugee jest gwarantem otrzymania stalego pobytu w najbardziej atrakcyjnych krajach zachodu .Staly pobyt otrzymali narazie najbogatsi obywatele H K , ktorzy kupili sobie obywatelstwo na zachodzie ,
Odpowiedz