Zgłoszenie pomysłu w sprawie rozwiązania sytuacji w północno-wschodniej Syrii z ostrożnym zadowoleniem przyjął też w środę sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

"Rozmawiałem wczoraj z minister obrony Niemiec Annegret Kramp-Karrenbauer. (...) Z zadowoleniem przyjmuję fakt, że państwa NATO mają propozycje co do tego, jak rozwiązać sytuację, jak znaleźć polityczne rozwiązanie sytuacji" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli szef Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Kramp-Karrenbauer, która wystąpiła z inicjatywą 21 października, podkreślała, że miałaby ona na celu ustabilizowanie regionu, umożliwienie cywilom odbudowy zniszczonych domów, a uchodźcom powrotu, jednak na zasadzie dobrowolności. Pomysł ten ma zostać przedstawiony podczas obrad ministrów obrony państw NATO, którzy spotykają się w Brukseli w czwartek i piątek.

"Oczywiście polityczne rozwiązanie musi angażować wszystkie strony. Ono może mieć różne formy, ale musi angażować wszystkich na miejscu" - powiedział sekretarz generalny. - Spodziewam się, że Annegret Kramp-Karrenbauer podzieli się swoimi refleksami z pozostałymi sojusznikami".

Reklama

Amerykańska ambasador przy NATO Kay Bailey Hutchison również przychylnie odniosła się do pomysłu niemieckiej polityk. "Uważamy, że wysiłek, zaproponowany przedwczoraj przez niemiecką minister obrony (...), aby zebrać europejską grupę, która byłaby częścią międzynarodowych sił pokojowych, jest z pewnością pozytywny" - powiedziała na konferencji prasowej w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli.

Przyznała przy tym, że nie wie, jaki jest status tego pomysłu po wtorkowym porozumieniu między Turcją i Rosją, ale - jak dodała - na tym obszarze jest wiele do zrobienia.

Wypracowane przez prezydentów Rosji i Turcji, Władimira Putina i Recepa Tayyipa Erdogana, wtorkowe porozumienie przewiduje wycofanie się syryjskich bojowników kurdyjskich na odległość 30 km od granicy z Turcją w północno-wschodniej Syrii. Zgodnie z porozumieniem po wycofaniu się kurdyjskich milicji o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) siły tureckie i rosyjskie będą prowadzić wspólne patrole w północnej Syrii w pasie 10 km od granicy.

Ambasador USA przy NATO wskazała, że część przygranicznego pasa będzie kontrolowana jedynie przez Turcję i jeśli kraj ten zwróciłby się do społeczności międzynarodowej o pomoc, to "Europejczycy mogliby z nią przyjść". "Myślę, że niemiecka minister z Francją i Wielką Brytanią mogłaby odpowiedzieć na to wezwanie i byłoby to pozytywne" - zaznaczyła Amerykanka. Jak dodała, to Europejczycy wyszli z tą propozycja i nie sądzi, by USA ogrywały w tej sprawie jakąś rolę.

Stany Zjednoczone naciskają na kraje europejskie, których obywatele walczyli po stronie dżihadystycznego Państwa Islamskiego w Syrii, aby ich przesiedliły do swoich zakładów karnych. Sprawa stała się pilna wraz z turecką ofensywą w północno-wschodniej Syrii i wycofywaniem się kurdyjskich bojowników z YPG, którzy strzegli zatrzymanych radykałów islamskich z IS.

"Ważne, by każdy kraj wziął odpowiedzialność za złapanych zagranicznych bojowników. To musi się stać, ponieważ ich przebywanie w Syrii nie jest zdrową sytuacją. Nie można mówić tam o stabilności, dlatego od kilku lat wzywamy naszych sojuszników do przyjmowania obywateli swoich krajów" - oświadczyła Hutchison.

Również Stoltenberg przyznał, że zagraniczni bojownicy to część problemu. "Spodziewam się, że ta sprawa będzie omawiana podczas spotkania ministrów. NATO nie jest główną platformą, by rozwiązać ten problem, ale to miejsce, gdzie państwa sojusznicze mogą się spotkać i przedyskutować również kwestie związane z zagranicznymi bojownikami" - powiedział.

>>> Czytaj też: FAZ: Polityka zagraniczna Rosji się radykalizuje. "Diametralnie inna narracja"