Biały Dom zapowiedział w czwartek kolejne cięcia w programie przyjmowania uchodźców przez Stany Zjednoczone. W roku podatkowym, który zacznie się 1 października i zakończy 30 września 2020 r. USA przyjmą 18 tys. uchodźców, najmniej od początku programu w 1980 r.

Przedstawiciel administracji prezydenckiej, który poinformował dziennikarzy o tych planach, zaznaczył, że w ramach zredukowanej kwoty amerykańskie władze imigracyjne przyjmą 5 tys. osób, które uciekają przed prześladowaniami na gruncie religijnym. O zezwolenie na osiedlenie się w USA będzie mogło się też ubiegać 4 tys. uchodźców z Iraku i łącznie 1,5 tys. z Gwatemali, Hondurasu oraz Salwadoru. Dla uciekinierów z pozostałych państw świata wyznaczona kwota ma wynieść 7,5 tys.

Zaproponowane cięcia, o których informował m.in. 7 września m.in. dziennik "New York Times" twierdzący, że USA przyjmą w nadchodzącym roku obrotowym 30 tys. uchodźców, czyli o 15 tys. mniej od limitu wyznaczonego na 2018 rok, okazały się jeszcze bardziej drastyczne.

Jeśli przedstawiony w czwartek plan zostanie zrealizowany, w Stanach Zjednoczonych będzie mogło się osiedlić jedynie 18 tys. osób - o 27 tys. mniej niż w 2018 r.

W swej publikacji z początku września "NYT" podkreślał, że 30 tysięcy to rekordowo niski kontyngent uchodźców, którzy mieliby być przyjęci w USA. W 2017 roku limit ten wynosił 50 tys. W 2016 roku USA przyjęły 85 tys. uchodźców do osiedlenia na stałe. Nieznaczną większość stanowili muzułmanie z państw takich jak Demokratyczna Republika Konga, Syria, Birma, Irak czy Somalia.

Reklama

Według Departamentu Stanu decyzja o ponownym ograniczeniu liczby uchodźców spowodowana jest faktem, iż maksymalna liczba 45 tys., ustalona przez administrację Trumpa na rok budżetowy 2018, nie została osiągnięta, ponieważ tylko około 21 tys. uchodźców zostało przesiedlonych do Stanów Zjednoczonych.

"Program dla uchodźców na ten rok musi być rozpatrywany w kontekście istnienia wielu innych form ochrony i pomocy oferowanej przez Stany Zjednoczone i musi mieć związek z innymi kosztownymi programami humanitarnymi" - podkreślił szef amerykańskiej dyplomacji, Mike Pompeo.

Pompeo dodał, że polityka USA w tym względzie musi być prowadzona zgodnie z "priorytetem bezpieczeństwa i dobra Amerykanów oraz zgodnie z żądaniem prezydenta Trumpa". "Musimy nadal skrupulatnie sprawdzać kandydatów, aby uniknąć przeniknięcia do naszego kraju tych, którzy mogą nam zaszkodzić" - powiedział Pompeo.

Zadeklarowana przez Biały Dom liczba uchodźców jest najmniejsza od czasu ustanowienia współczesnego systemu przyjmowania uchodźców w Stanach Zjednoczonych w 1980 r. - podkreśla Reuters. Wówczas do USA przybyło ich ponad 200 tys.

Plany ograniczenia liczby przyjmowanych uchodźców nie są niczym nowym. W lipcu portal "Politico" informował, że John Zadrozny, który jest najwyższym funkcjonariuszem Amerykańskiej Służby ds. Obywatelstwa i Imigracji (USCIS), opowiadał się za obniżeniem do zera puli dla uchodźców.

Inny projekt zakładał możliwość przyjmowania współpracujących z Amerykanami Irakijczyków i Afgańczyków. Ponieważ współpraca naraża ich oraz rodziny na niebezpieczeństwo, mieliby oni korzystać z specjalnego statusu w ramach programu uchodźczego.

Krytycznie wobec planów zmniejszenia kwoty uchodźców ustosunkowali się emerytowani oficerowie sił zbrojnych USA. W liście do prezydenta Trumpa, który omówił w swym wydaniu z 7 września dziennik "The New York Times" podkreślili oni, że program dla uchodźców jest "liną ratunkową" dla ludzi, którzy pomagają amerykańskim żołnierzom, dyplomatom i agentom wywiadu za granicą.

Ostrzegli, że zamknięcie programu grozi eskalacją konfliktów i destabilizacją. Jak argumentowali, nawet obecny pułap 30 tys. pozostawia tysiące ludzi w niebezpieczeństwie.

List sygnowali m.in. admirał William H. McRaven – były dowódca operacji specjalnych USA, gen. Martin E. Dempsey – b. przewodniczący połączonych szefów sztabów oraz gen. broni Mark P. Hertling - b. dowódca amerykańskich zbrojnych w Europie.

W czwartek prezydent Hondurasu Juan Orlando Hernandez, którego administracja zdołała się porozumieć z Białym Domem ws. wspólnych działań na rzecz ograniczenia nielegalnej imigracji do USA z krajów Ameryki Łacińskiej, poinformował, że w ramach umowy podpisanej w środę przez oba kraje Tegucigalpa będzie przyjmować i gościć na swym terytorium Kubańczyków oraz Nikaraguańczyków, którzy ubiegają się o azyl w USA.

Podobne porozumienie Stany Zjednoczone zawarły wcześniej z Meksykiem.

>>> Czytaj też: Ponad połowa miejsc pracy w Europie Środkowej zagrożona automatyzacją