Amerykańscy ojcowie założyciele wierzyli, że przedłużająca się rywalizacja i konflikt za granicą mogą ostatecznie prowadzić do degradacji demokracji w kraju. Dziś wiele obaw dotyczących „nowej zimnej wojny” z Chinami ma podobne zabarwienie.

Zimna wojna i zagrożenia dla demokracji

Publicyści „New York Timesa” czy „Economista”, tacy jak Fareed Zakaria, przestrzegali przed „nową czerwoną paniką”. Założenie leżące u podstaw takich obaw jest następujące: zagrożenia geopolityczne mogą ponownie zawęzić przestrzeń politycznej ekspresji, prowadząc do gorączkowych poszukiwań wewnętrznych wrogów oraz do korozji praw i wolności, na straży których amerykańska polityka zagraniczna powinna stać.

Reklama

Obawa ta jest po części uzasadniona: okres zimnej wojny pokazał, że nawet wielkie demokracje nie są odporne na działania autodestrukcyjne w imię bezpieczeństwa. Ale historia zimnej wojny pokazuje nam również, że możliwe są bardziej optymistyczne scenariusze. Otóż strategiczna konkurencja może wywierać korzystną presję na dany kraj, aby stawał się jeszcze lepszą wersją siebie.

Teza, że rywalizacja strategiczna podważa demokrację, jest głęboko zakorzeniona w historii. W czasie wojny peloponeskiej długie napięcia przy okazji starcia z ze Spartą powodowały degradację polityczną stosunkowo liberalnych Aten. Z kolei przy okazji zakładania amerykańskiej republiki, Aleksander Hamilton ostrzegał, że „stan ciągłego zagrożenia” może przekonać obywateli do „podjęcia ryzyka bycia mniej wolnymi”.

Wojna i rywalizacja, twierdzą zwolennicy tej tezy, prowadzi do podejmowania środków z natury nieliberalnych. Strach premiuje demagogów, którzy z braku bezpieczeństwa czerpią polityczne korzyści.

Okres zimnej wojny pokazał, że zagrożenie to nie jest wyimaginowane. Łowienie czerwonych stało się swego czasu ulubioną strategią wyborczą w USA. Polityczni oportuniści cynicznie wykorzystywali antykomunizm jako broń w debatach wewnętrznych na temat praw pracowniczych oraz innych kwestii. W efekcie powstał maccartyzm, który ujawnił wszystko co najgorsze w polityce okresu zimnej wojny.

Fenomen ten koncentrował się wokół lekkomyślnych polityków, którzy zyskiwali na znaczeniu, wygłaszając skandaliczne mowy na temat nielojalności i działalności wywrotowej. Było to możliwe, ponieważ maccartyzm opierał się na szerszym i popularnym ruchu. Ruch ten był odpowiedzią na prawdziwe obawy dotyczące komunistycznych szpiegów i wpływów Moskwy. Działania maccartystów jednak rujnowały poszczególne życia, deptały wolności obywatelskie, doprowadzając w efekcie do sytuacji, w której wielu sojuszników Ameryki pytało, czy USA rzeczywiście wierzą w wartości, których chciały bronić.

Zimna wojna jako okres bezprecedensowego rozwoju

Na szczęście to tylko mała część amerykańskiej historii zimnej wojny. Gorączka maccartyzmu ustała w połowie lat 50. XX wieku. Amerykańskie instytucje okazały się silniejsze niż zagrożenie, jakie niósł za sobą ten ruch. Tymczasem generalnie rzecz ujmując, rywalizacja supermocarstw była siłą wyzwalającą konstruktywne zmiany.

Zimna wojna była ostrą rywalizacją ideologiczną wokół kwestii, jaki typ systemu najlepiej spełniał aspiracje ludzkości. W efekcie Ameryka musiała zmierzyć się z imperatywem sprostania wizerunkowi, którzy przedstawiała światu. Ponieważ rywalizacja wymagała od USA długotrwałej mobilizacji, to oznaczała masowe inwestycje w kraju.

Rozwój praw obywatelskich

Rozważmy ruch na rzecz praw obywatelskich. Główne przełomowe wydarzenia przeciw państwowej segregacji, politycznemu wykluczeniu i przemocy rasowej złożyły się na część najważniejszych amerykańskich osiągnięć w powojennej erze. I co ważne – były one ściśle powiązane z zimną wojną.

Owszem, segregacjoniści oraz FBI J. Edgara Hoovera wykorzystywali antykomunizm do atakowaia Martina Luthera Kinga Jr. i innych działaczy na rzecz praw obywatelskich. Niemniej zimna wojna była siłą działającą na rzecz równości, ponieważ stosunki rasowe w USA nie były zgodne z celem Ameryki, aby zdobyć przychylność państw Trzeciego Świata.

„Poparcie zdesperowanych mieszkańców krajów spustoszonych przez wojny musi iść w kierunku stylu życia opartego na wolności” – deklarował prezydent Harry Truman w 1947 roku. „Nie możemy sobie dłużej pozwolić na luksus swobodnych ataków na podstawie uprzedzeń i dyskryminacji” – dodawał.

Radykalna dyskryminacja, jak twierdził Departament Sprawiedliwości w 1954 roku w czasie kadencji Dwighta Eisenhowera, „dostarcza materiału dla młynów komunistycznej propagandy”. Sekretarz Stanu John Foster Dulles ujął to ostro w 1957 roku: zinstytucjonalizowana dyskryminacja „rujnowała naszą politykę zagraniczną”.

Począwszy do decyzji Trumana o zniesieniu segregacji w wojsku, przez federalną interwencję znoszącą segregację w szkołach w latach 50. XX wieku, aż po uchwalenie przełomowych rozwiązań prawnych w latach 60. XX wieku – cały czas imperatyw ochrony amerykańskiego systemu poza granicami kraju był siłą wpływającą na poprawę systemu w USA.

Złoty wiek amerykańskich uniwersytetów

Można również zastanowić się nad tym, dlaczego USA mają dziś najlepszy system wyższej edukacji na świecie. Otóż zimna wojna doprowadziła do bezprecedensowego wzrostu inwestycji w amerykańskie uniwersytety. Szczególnie po szokującym dla USA wystrzeleniu przez ZSRR Sputnika w 1957 roku, amerykański rząd federalny uruchomił strumień pieniędzy w kierunku obszarów STEM (nauka, technologia, inżynieria, matematyka) – kluczowych w epoce rakiet.

Co mniej znane, ale równie kluczowe, rząd federalny w czasie zimnej wojny uruchomił środki na finansowanie nauki języków obcych, specjalnych programów m.in. z obszaru nauk społecznych po to, aby zwiększać wpływy USA na światowej scenie politycznej. Do 1961 roku, 77 z 90 jednostek naukowych na Uniwersytecie Wisconsin było zaangażowanych w programy finansowane z budżetu federalnego. Uniwersytet Harvarda, Uniwersytet Stanford, Massachusetts Institute of Technology (MIT) oraz inne prywatne instytucje stawały się wówczas najlepsze na świecie. Zimna wojna była złotą epoką amerykańskich uniwersytetów, ponieważ udało się przekonać liderów w USA, że Stany Zjednoczone muszą być mocarstwem intelektualnym, aby pozostać mocarstwem gospodarczym i wojskowym.

Wiele innych aspektów związanych z powojenną amerykańską prosperity zimnej wojnie zawdzięczało bardzo wiele. Główne projekty infrastrukturalne, takie jak Droga Wodna Świętego Wawrzyńca czy międzystanowy system autostrad, miały swoje uzasadnienie geopolityczne.

Wydatki federalne na badania i rozwój umożliwiły pojawienie się półprzewodników, internetu oraz innych technologii, które pozwoliły Ameryce wejść w erę informacji. Bez zimnej wojny nie byłoby Doliny Krzemowej.

Patrząc szerzej, wydatki na wojsko w czasie zimnej wojny zapewniły prawie stałe bodźce i miliony dobrych miejsc pracy tym, którzy pracowali w wojsku oraz w przemyśle obronnym. USA ostatecznie wygrały zimną wojnę, powieważ amerykański system okazał się atrakcyjniejszy niż ten sowiecki. Jedną z przyczyn atrakcyjności amerykańskiego systemu było to, że zimna wojna nieustanie popychała USA do inwestowania we własny dynamizm.

Wnioski dla rywalizacji potęg w XXI wieku

Z całej historii zimnej wojny w XX wieku można wysnuć zarówno pozytywne, jak i negatywne wnioski wobec dzisiejszej rywalizacji potęg.

Jedną z przestróg jest to, aby strzec się wszelkiego rodzaju przesadnych reakcji, które raz na jakiś czas zdarzały się w amerykańskiej historii. Kongres USA notorycznie zawieszał wolności obywatelskie przy okazji wojny z Francją w 1798 roku. Naloty federalne bez nakazu sądowego były charakterystyczne dla lat po rosyjskich rewolucjach w 1917 roku. Maccartyzm z kolei zhańbił amerykański honor we wczesnych latach zimnej wojny.

Dziś na przykład rząd USA powinien wprowadzić ostrożne środki zapobiegające infiltracji szpiegów na amerykańskich uniwersytetach przez chińską armię. Niemniej pomysł, aby zakazać studiów podyplomowych w obszarach technicznych wszystkim chińskim studentom – pomimo, że większość chińskich studentów z kluczowych dziedzin, jak sztuczna inteligencja, zostaje w USA i przyczynia się do wzrostu amerykańskiej gospodarki – wydaje się kontrproduktywną paranoją w stylu zimnej wojny.

Pozytywną lekcją z czasów zimnej wojny jest dążenie do tego, aby nie zmarnować dobrej rywalizacji. USA powinny wykorzystać chińskie wyzwanie do: przebudowy systemu imigracyjnego, aby przyciągał najbardziej utalentowanych pracowników; inwestowania w badania podstawowe i kulejącą infrastrukturę; odbudowy kluczowych elementów krajowej bazy przemysłowej i innowacyjnej; do konfrontacji z systemowymi patologiami, które prowadzą do wielu dysfunkcji. Reformy te Ameryka powinna przedsięwziąć w każdym przypadku, zaś w obliczu rywalizacji z Chinami, będą one kluczowe dla wyniku nowej zimnej wojny.

Działania te powinny być postrzegane jako proste środki samoobrony. Autorytarni konkurenci Ameryki cynicznie wykorzystają dezinformację, uciekną się do ingerencji w politykę oraz zastosują inne narzędzia, aby grać na podziałach wśród demokratycznych społeczeństw. Przeciwnicy USA będą chcieli wykorzystać wszystkie słabości amerykańskiego systemu, aby zdyskredytować go w oczach świata.

Kluczowym wnioskiem z czasów zimnej wojny jest to, że najlepszą tarczą przeciw takim atakom jest zbudowanie silniejszego i bardziej spójnego społeczeństwa. Dzięki temu możliwe będzie poradzenie sobie z wyzwaniami, których przy tak ostrej rywalizacji, nie można ignorować.