Nad potencjalnymi sankcjami - jak poinformowało źródło agencji - Departament Stanu pracuje z ministerstwem finansów. Nie wiadomo, kim są osoby, które mogą zostać objęte restrykcjami.Celem ewentualnych sankcji USA byłoby "nie tylko wskazanie i zawstydzenie", ale i "pokazanie, że kiedy kradnie się wybory oraz dopuszcza do przemocy wobec pokojowych demonstrantów, korzystających z podstawowej wolności do zgromadzeń, to powinna za to być odpowiedzialność" - tłumaczył urzędnik.

Stany Zjednoczone - dodał - mogą także rozważać sankcje na Rosję, gdyby ta jawnie interweniowała na Białorusi.

Jak relacjonował urzędnik, na ubiegłotygodniowym spotkaniu w Moskwie z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun przekazał, że "byłyby konsekwencje w relacjach amerykańsko-rosyjskich, gdyby Rosjanie otwarcie interweniowali siłą na Białorusi". Wiceszef amerykańskiej dyplomacji zastrzegł, że nastąpiłoby to niezależnie od rezultatu zaplanowanych na 3 listopada amerykańskich wyborów prezydenckich.

Reklama

Na Białorusi od prawie trzech tygodni dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które, według oficjalnych wyników, wygrał Alaksandr Łukaszenka. W czerwcu Biały Dom o rok przedłużył obowiązujące od 2006 roku sankcje przeciwko białoruskiemu prezydentowi i niektórym jego urzędnikom.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)