Hodges, emerytowany generał, obecnie analityk CEPA, oraz gen. Andrzejczak, a także wiceminister obrony Norwegii Tone Skogen i asystent sekretarza generalnego NATO ds. dyplomacji publicznej Baiba Braze z Łotwy wzięli w środę udział w dyskusji o NATO w ramach konferencji Warsaw Security Forum.

"Możecie być pewni, że gdy prezydent Biden obejmie stanowisko, wykaże bardziej tradycyjne podejście do dyplomacji i stosunków międzynarodowych, rozwieje wszelkie wątpliwości co do zaangażowania Stanów Zjednoczonych na rzecz NATO, zobaczycie większą gotowość do współpracy" – powiedział Hodges.

Podkreślał znaczenie sojuszników i relacji z Europą. "Dobrobyt USA zależy od dobrobytu UE - naszego największego partnera handlowego. Nasze powodzenie zależy od tego, czy Europa jest stabilna i bezpieczna, bez względu na to, ile społeczeństwa wydają na własną obronę" – mówił.

Zaznaczył, że „Stany Zjednoczone nie mają zasobów, by wszystko robić same". "Nawet z największym budżetem obronnym w historii, ze swoimi siłami zbrojnymi, wspaniałą marynarką, są za małe i zbyt obciążone, by robić wszystko, co musi być zrobione" – dodał Hodges.

Reklama

"Potrzebujemy sojuszników, potrzebujemy mocnego europejskiego filaru ze znaczną amerykańską obecnością, ponieważ uważam, że za pięć lat będziemy w konflikcie kinetycznym z Chinami. Nie wojnie na dużą skalę, ale kinetycznym starciu" – powiedział Hodges. Według niego zostaną użyte pociski balistyczne, samoloty i okręty, a na prawdopodobieństwo konfliktu wskazuje język jakim Pekin mówi o Tajwanie. "Widzą, że nic nie zrobiliśmy. Nic też nie zrobiliśmy w sprawie Hongkongu, myślę, że czują się ośmieleni" – powiedział, wskazując na intensywną rozbudowę sił morskich ChRL.

Hodges wyraził przekonanie, że Zachód zaniedbał rywalizację z Chinami w dziedzinach dyplomacji, informacji, i ekonomii, rozbudowie infrastruktury drogowej, kolejowej i portowej. "Konkurencja wielkich mocarstw zapobiega konfliktowi wielkich mocarstw" – zauważył.

Według niego "Stany Zjednoczone będą potrzebowały bardzo silnego europejskiego filaru" także po to, „by nadal odstraszać Kreml". Zwracał uwagę na potrzebę otwartego komunikowania przez polityków społeczeństwom zagrożeń. Dodał, że gdyby inni sojusznicy nie ufali USA, podkopałoby to spójność NATO.

Wyraził przekonanie, że Sojusz pozostaje potrzebny i potrafi się dostosować do nowych warunków, o czym świadczy zainteresowanie kolejnych krajów członkostwem: "Nikt nie puka do drzwi Kremla prosząc: wpuście nas. Są tacy co pukają do drzwi w Brukseli" – powiedział.

Podkreślił też rolę NATO w zażegnywaniu konfliktów przez siedem dekad. "Każdy członek NATO był w stanie wojny z co najmniej jednym innym członkiem zanim przystąpili do Sojuszu" – powiedział Hodges.

Szef Sztabu Generalnego WP za zagrożenia, na których Sojusz powinien się skupić, uznał Rosję i terroryzm. Podkreślił, że oceny są zbieżne na całej wschodniej flance, od krajów bałtyckich po Rumunię.

Podkreślił znaczenie dialogu z państwami regionu i tego, by nie ograniczać się do wymiaru wojskowego. "Potrzebujemy nie tylko krajów należących do NATO" – powiedział, wskazując na znaczenie Ukrainy, a na północy – Finlandii i Szwecji współpracujących z NATO.

Andrzejczak przyznał, że koronakryzys wpłynie także na stan polskiego budżetu. "Pandemia to scenariusz, którego nie oczekiwaliśmy" – powiedział. Wyraził satysfakcję z poziomu gotowości utrzymanej przez wojsko i sprawności wojskowego systemu zabezpieczenia medycznego. "Covid to dodatkowa misja. Nie chcemy robić z niego priorytetu dla naszych sił zbrojnych; nie chcemy zmieniać naszych priorytetów. Polska jako krytyczny ośrodek tej części Europy i architektury NATO ma siły zbrojne zorientowane na wojska lądowe" – podkreślił.

Dodał, że priorytety polskiej armii się nie zmieniają - poza podniesieniem zdolności wojsk lądowych, np. dzięki artylerii dalekiego zasięgu – są to obrona powietrzna i samolot bojowy piątej generacji, a także zdolności wywiadowcze i rozpoznawcze, dochodzą też nowe domeny – sfera cybernetyczna i przestrzeń kosmiczna.

Wiceminister obrony Norwegii podkreśliła, że USA są najważniejszym sojusznikiem Norwegii, a współpraca wojskowa obu państw układała się dobrze przez ostatnie cztery lata, "chociaż były pewne wyzwania".

Zwróciła uwagę na rosnącą aktywność Rosji na dalekiej północy, która "ma strategiczne znaczenie dla NATO", a "rosyjskie działania na dalekiej północy to bezpośrednie wyzwanie dla całego Sojuszu".

"Rosja wciąż zwiększa swoje dolności do zagrażania szlakom transportu morskiego i do rażenia odległych celów; buduje wojskową i cywilną infrastrukturę w Arktyce, daleka północ pozostaje ważnym obszarem do patrolowania dla rosyjskich okrętów podwodnych; modernizując swoje siły zbrojne Rosja przez ostatnią dekadę kładła nacisk na mobilność” – wyliczała Skogen.

"Te zdolności mają potencjał, by zagrozić więzi transatlantyckiej i zdolności Stanów Zjednoczonych do wzmocnienia Europy" – dodała, przypominając ubiegłoroczne rosyjskie ćwiczenie Oceaniczna Tarcza, które "pokazało zdolność do odizolowania całego Półwyspu Skandynawskiego".

Zapewniła, że Norwegia - nawet po zawieszeniu współpracy wojskowej z Rosją po aneksji Krymu – utrzymuje wojskowe kanały komunikacji i jest gotowa do dialogu. Zaznaczyła, że zwiększona - i transparentna – aktywność szkoleniowa sojuszników przyczynia się do stabilności.

"Zwiększenie rosyjskich zdolności i aktywności doprowadziło do większego zainteresowania naszych sojuszników ćwiczeniami w Norwegii, w tym na Morzu Barentsa" – dodała Skogen, według której "wiarygodne odstraszanie i obrona to najlepsza gwarancja dla pokoju i stabilności w regionie Arktyki".

Skogen z uznaniem wypowiedziała się o powołanym dowództwie NATO w Norfolk, które obędzie odpowiadać za bezpieczeństwo szlaków żeglugi między Ameryką Północną i Europą i o decyzji o reaktywacji amerykańskiej 2. Floty.

Także zdaniem ambasador Braze ryzyka dla NATO wiążą się z "nieprzewidywalnymi działaniami Rosji" oraz wzrostem politycznej i wojskowej potęgi Chin. Za kluczowe uznała utrzymanie jedności Sojuszu mimo różnic zdań między państwami członkowsk1imi oraz budowanie odporności całych społeczeństw, infrastruktury krytycznej, sektora prywatnego, a także zdolności do powrotu do funkcjonowania po wstrząsach. Podkreśliła, że z dezinformacją Sojusz miał do czynienia od początku i była ona wykorzystywana na duża skalę przez ZSRR, a ostatnio działania w tej sferze nasiliły się w czasach pandemii, np. ze strony Chin.

autor: Jakub Borowski