Ruch Blinkena jest odwróceniem decyzji jego poprzednika Mike'a Pompeo, który wpisał Hutich na czarną listę w styczniu br., tuż przed objęciem władzy przez nową administrację w USA. Zrobił to mimo apeli m.in. ONZ oraz Czerwonego Krzyża ostrzegających, że w konsekwencji odcięta zostanie pomoc humanitarna dla części kraju i pogorszy się panująca tam klęska głodu.

W piątek cztery agencje ONZ wystosowały wspólny apel, w którym podkreśliły, że z powodu wojny 2,3 mln jemeńskich dzieci może doświadczyć w tym roku skrajnego niedożywienia, a z powodu głodu umrzeć może nawet 400 tys. z nich.

"Wysłuchaliśmy ostrzeżeń od Narodów Zjednoczonych, grup humanitarnych i członków Kongresu z obydwu partii, mówiących o tym, że ta desygnacja może mieć niszczycielskie skutki na dostęp Jemeńczyków do podstawowych dóbr, takich jak żywność i paliwo" - oświadczył sekretarz stanu USA.

Jednocześnie Blinken zapowiedział dalsze monitorowanie wspieranej przez Iran grupy i zaznaczył, że USA są świadome jej "szkodliwych działań i agresji, w tym siłowego przejęcia kontroli nad dużymi obszarami w Jemenie, atakowania partnerów USA w Zatoce (Perskiej), porywania i torturowania obywateli USA i wielu (ich) sojuszników, przekierowywania pomocy humanitarnej i brutalnego represjonowania Jemeńczyków".

Reklama

W ubiegłym tygodniu prezydent USA Joe Biden zapowiedział zmianę amerykańskiej polityki wobec wojny w Jemenie, obiecując zaprzestanie militarnego wsparcia dla Arabii Saudyjskiej i stawiając na rozwiązanie dyplomatyczne konfliktu.

W piątek ruch Huti poinformował na Twitterze, że przeprowadził atak za pomocą drona na lotnisko w Abha w Arabii Saudyjskiej oraz na saudyjską bazę lotniczą.(PAP)