Jeśli rząd nie znowelizuje jednego ze swoich rozporządzeń, od września nie będzie możliwości wystawienia mandatu za wykroczenie drogowe, picie alkoholu w miejscu publicznym czy nielegalny wywóz śmieci
Brzmi absurdalnie, jednak taki scenariusz jest całkiem realny. I wygląda na to, że tym razem nie jest to efekt legislacyjnej wpadki ustawodawcy, lecz braku racjonalnego myślenia i koordynacji działań pomiędzy resortami.
Z początkiem maja w życie weszło rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego (Dz.U. poz. 807). Wydano je w związku z nowelizacją ustawy – Kodeks wykroczeń z 4 października 2018 r. Wprowadziła ona zmiany m.in. w zakresie długości terminu do zapłaty mandatów karnych zaocznych i sposobu opisu czynu zabronionego na druku mandatowym. Konsekwencją tego są zmiany w samych drukach (w pouczeniu trzeba zmienić termin 7-dniowy na opłacenie mandatu karnego zaocznego na 14-dniowy, dodane będzie też pole „płatność kartą lub innym instrumentem płatniczym” na odcinkach C, D i E formularza).
Obowiązujące od maja rozporządzenie przewiduje, że dotychczas stosowane druczki mandatowe stosować można do wyczerpania nakładu, lecz nie dłużej niż przez cztery miesiące od dnia wejścia w życie nowych regulacji. Oznacza to, że od początku września nowe formularze powinny być już w powszechnym użyciu.
Ale, jak wynika z naszych ustaleń, pojawiły się problemy. Nowe bloczki mandatowe mogą nie dotrzeć na czas do służb.
Reklama
– Izby skarbowe nie są przygotowane na te zmiany, nie możemy uzyskać informacji, kiedy nowe druki się pojawią – mówi nam jeden ze strażników miejskich.
Niektórzy starają się zachować spokój. Jak mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu, na przestrzeni ostatnich 15 lat kilka razy takie zmiany były przeprowadzane i udawało się uniknąć przerw w postaci bezmandatowych okresów. – Jesteśmy w stałym kontakcie z Izbą Skarbową w Gnieźnie – dodaje.
Pytania skierowaliśmy też do Komendy Głównej Policji. Tam odesłano nas do Izby Skarbowej w Opolu, która dystrybuuje druki do komend wojewódzkich policji w całym kraju.
Udało się natomiast potwierdzić, że faktycznie jest zagrożenie dla dotrzymania terminu wprowadzenia nowych formularzy mandatowych. Jak przyznaje wydział komunikacji Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), resort finansów już wystąpił do resortu Zbigniewa Ziobry o wydłużenie terminu wykorzystywania obecnie obowiązujących formularzy.
– Ministerstwo Finansów w wystąpieniu skierowanym do Ministerstwa Sprawiedliwości zwróciło uwagę na ryzyko niedotrzymania obowiązujących terminów w związku z czasem niezbędnym na przeprowadzenie zamówienia publicznego na druk i dostawę formularzy mandatów karnych według nowego wzoru. Przedstawiło również analizę ekonomiczną dotyczącą kosztów zniszczenia istniejących bloczków mandatowych – informuje KAS.
Ministerstwo Sprawiedliwości sprawy na razie nie komentuje. – Po zakończeniu analizy w przedmiocie wystąpienia Ministerstwa Finansów zostanie przedstawiona opinia w tej sprawie – ucina resort.
Opozycja nie szczędzi słów krytyki pod adresem rządzących. – Najwyraźniej przy pracy nad rozporządzeniem zabrakło podstawowej komunikacji i koordynacji działań pomiędzy zainteresowanymi resortami. Wygląda też na to, że od września nie będzie wpływów do budżetu państwa z tytułu grzywien nakładanych mandatami karnymi, chyba że rozporządzenie zostanie pilnie znowelizowanie – komentuje poseł PO Stanisław Żmijan.
Swoich kolegów z rządu nie zamierzają bronić nawet parlamentarzyści PiS. – Ktoś tu dał plamę, ten czteromiesięczny termin na wprowadzenie nowych druczków i wycofanie starych wydaje się krótki. To czysto administracyjna materia między ministerstwami, niech oni to rozwiązują. Podejrzewam, że nastąpi jakaś punktowa nowelizacja rozporządzenia, bo jeśli nie będzie na czym wystawiać mandatów, to będzie to już inny rodzaj odpowiedzialności, związany z niedopełnieniem obowiązków przez urzędników państwowych – przyznaje jeden z posłów PiS.
Brak wpływów mandatowych może być dla budżetu bolesny. W ubiegłym roku wpływy z tych nakładanych tylko przez policję wyniosły prawie 400 mln zł (o ponad 136 mln zł mniej niż rok wcześniej, bo od lipca 2018 r. w ramach protestu policjanci stosowali wobec kierowców pouczenia). Z kolei kwota grzywien nałożonych przez strażników miejskich i gminnych w 2017 r. wyniosła ponad 58 mln zł (to dochód samorządów).
Strażnicy miejscy też przekonują, że zmiana bloczków to nie jest prosta operacja. – Dla wprowadzenia do obiegu nowych druków bloczków mandatowych należy opieczętować każdą stronę osobno, wprowadzić numerację do dwóch systemów informatycznych, wprowadzić do książki druków ścisłego zarachowania i wydać je za potwierdzeniem funkcjonariuszom. Przy ok. 200 naszych strażnikach, którzy używają bloczków w codziennej pracy, na taki manewr potrzebujemy około dwóch tygodni. Należy pamiętać, że wraz z wprowadzeniem nowych blankietów należy odebrać stare, zaksięgować wykorzystane, wybrakować osobno każdy blankiet. To bardzo dużo pracy – wskazuje Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu. ©℗

>>> POLECAMY: Walka z lichwą trudniejsza niż myślał minister Ziobro. "Ordynarne łamanie prawa"