Co ciekawe, przyjezdni kibice chwalą nas za rzeczy, które w oczach nas samych zawsze były poważaną bolączką, np. 77 proc. z nich pozytywnie ocenia transport publiczny. Czyżby nie zauważyli niedokończonych dróg i pełzających pociągów? Okazuje się, że te niedoskonałości udało się częściowo zatuszować, m.in. dodatkowymi składami i nowymi rozkładami jazdy. – W dni meczowe kursują dwa pociągi do Pragi i jeden do Brna, w zależności od zapotrzebowania jeden lub dwa do Moskwy i jeden do Zagrzebia – wylicza Szymon Konop, koordynator obsługi transportowej w spółce PL.2012.
Zagraniczni kibice bardziej niż infrastrukturę doceniają poziom obsługi – na czas turnieju kolej przyjęła bowiem zasady obowiązujące dotychczas w... korporacjach taksówkowych. – Celowo opóźniane są odjazdy pociągów, tak aby mogli z nich skorzystać wszyscy kibice po meczu. Przykładem jest pociąg z Warszawy do Jeleniej Góry, który czekał na Dworcu Centralnym 30 minut, czy z Krakowa do Kołobrzegu, który wyjechał później w trasę o 35 minut tylko dlatego, że czekał, aż wsiądą do niego wszyscy kibice – tłumaczy Michał Jankowski z PL. 2012.
Ale to nie jedyne udogodnienia, jakie wprowadziła kolej. Gdy tylko okazuje się, że wszyscy kibice nie mieszczą się w pociągu, od razu dostawiane są nowe wagony. Tak się stało po jednym z meczów Gdańsku, po którym skład pociągu do Krakowa – Płaszowa wzmocniono aż o pięć wagonów.
Reklama
Zdarza się nawet, że gdy tylko zachodzi taka potrzeba, trasa pociągu jest zmieniana. – 10 czerwca po meczu Irlandia – Chorwacja pociąg z Poznania do Gniezna wydłużył swoją trasę do Torunia. Okazało się bowiem, że podróżuje nim wielu Irlandczyków zakwaterowanych właśnie w mieści Kopernika – mówi Szymon Konop.
Na koniec warto wspomnieć o tym, że na każdym dworcu głównym w miastach gospodarzach znajdują się nawet dwa całe składy rezerwowe. Nie mają one z góry wytyczonej trasy – jest ona ustalana w zależności od potrzeb kibiców. W efekcie w pierwszym tygodniu Euro 2012 łączna liczba połączeń kolejowych do miast gospodarzy i Krakowa wyniosła 3334, z czego tylko 14,8 proc. pociągów miało opóźnienie. Jest więc lepiej niż zwykle. W tej sytuacji pozostaje sobie jedynie życzyć, aby po turnieju kolej nie spuściła z tonu.