Jest już niemal przesądzone, że zmiany w testach na prawo jazdy wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie wejdą od 19 stycznia 2013 r. Miały być one radykalne i zrewolucjonizować system szkolenia kandydatów.
DGP analizuje problemy, które opóźniają reformę.
Nowe zasady zakładają m.in. zwiększenie bazy pytań do ok. 3 tys., z czego część stanowić będą interaktywne filmy sytuacyjne z 10-sekundowym czasem na odpowiedź. Z kolei kierowcy, którzy zbiorą 24 punkty karne, nie będą kierowani na powtórny egzamin, tak jak obecnie. Zamiast tego czeka ich wielogodzinny kurs doszkalający. Problem w tym, że rewolucja w egzaminach jest zagrożona. Oto powody, które niemal gwarantują poślizg.
Plan zakładał, że wszystkie 49 WORD (Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego) wybiorą ze swojego grona jednego przedstawiciela, który w imieniu pozostałych przeprowadzi przetarg na system informatyczny. To właśnie na nim będzie się opierał nowy egzamin teoretyczny. Chodziło o to, żeby w każdym ośrodku wykorzystywane było identyczne oprogramowanie, a przez to obowiązywały te same zasady zdawania egzaminów czy zapisywania się na nie (np. przez internet).
Z informacji DGP wynika, że ten plan upadł. Do tej pory WORD-y nie określiły nawet wymagań wobec systemów informatycznych, a to jest niezbędbne do rozpisania przetargu. W dodatku lubelski WORD, który wcześniej został wybrany na reprezentanta wszystkich ośrodków, zrezygnował z powierzonej mu roli. – Wycofaliśmy się, bo nie było zgody co do formy przeprowadzenia tego przetargu – mówi DGP Ryszard Pasikowski, dyrektor WORD w Lublinie. – Niektóre województwa chciały przeprowadzić postępowanie z wykorzystaniem środków unijnych z regionalnych programów operacyjnych. Ale np. w naszym województwie pieniądze na informatyzację już się skończyły – dodaje.
Reklama
To nie koniec długiej listy poślizgów. Nie wiadomo np., kto zatwierdzi bazę pytań ani w jaki sposób systemy będą powiązane ze starostwami (w których tworzony będzie profil kandydata na kierowcę).
WORD próbują ratować sytuację. Wysłały zapytania do oferentów – Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych oraz Instytutu Transportu Samochodowego – o możliwość wdrożenia jednego z systemów do wszystkich ośrodków zaledwie na rok. Wszystko za kwotę 14 tys. euro, by procedura nie podlegała rygorom zamówień publicznych.
Za tydzień WORD zdecydują o wyborze oprogramowania na potrzeby tego tymczasowego rozwiązania. Problem w tym, że taki układ nie zadowala oferentów. – Jaką mam pewność, że za rok WORD-y nie zrobią tego samego? Jeśli ktoś chce mieć serwis przez całą dobę siedem dni w tygodniu, to za 14 tys. euro na rok to jest nieopłacalne – mówi nam przedstawiciel jednej z firm.
Rząd o nieprzygotowanie oskarża WORD-y. Przedstawiciele ośrodków podczas jednego ze spotkań z urzędnikami Ministerstwa Transportu mieli usłyszeć, że rozporządzenie dotyczące oprogramowania egzaminacyjnego zostało opublikowane we wrześniu i nie różni się od projektu, który był znany już w czerwcu.
Część winy za gigantyczne opóźnienia ponosi też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Nadzorowana przez nie budowa Centralnej Ewidencji Kierowców (CEK) gotowa będzie dopiero w 2015 lub 2016 r. Tymczasem CEK miał być jedną z podstaw systemu, bo to w nim starosta miał sprawdzić, czy kandydat na kierowcę nie ma orzeczonych zakazów i czy w związku z tym może w ogóle przystąpić do egzaminu.

Libertyni i ortodoksi – czyli jak zdają inni

Do prowadzenia auta w Stanach Zjednoczonych dopuszczani są 16-latkowie. Nie muszą kończyć kursów nauki jazdy. Przyszły kierowca do egzaminu może się przygotować, korzystając z samochodów osób mających prawo jazdy. Podobnie jest w Austrii czy Holandii.

W Anglii kierować autem mogą już 15-latkowie (na dwa miesiące przed ukończeniem 16. roku życia), pod warunkiem że towarzyszy im dorosły kierowca z trzyletnim doświadczeniem bądź pojazd jest oznakowany literą L. Podczas 40-minutowego egzaminu kierowca ma prawo popełnić 15 błędów, ale żadnego, który zagrażałby bezpieczeństwu. Nie ma też dodatkowo płatnych badań lekarskich. Aplikant musi tylko poprawnie odczytać tablicę rejestracyjną auta z odległości 30 metrów.

W Niemczech, by przystąpić do egzaminu, wymagana jest także umiejętność prowadzenia auta nocą. Najtrudniej jest dostać prawo jazdy w Japonii, gdzie kierowca musi zdać aż cztery egzaminy. Dwa pisemne i dwa praktyczne – na placu i w warunkach miejskich.