W każdym przetargu można znaleźć takich, którzy aspirują do tego, żeby zostać generalnymi wykonawcami (np. jako liderzy konsorcjów), mimo że wcześniej nie pełnili takiej roli przy dużych inwestycjach drogowych.
W przetargu zachodniej obwodnicy Poznania na drodze ekspresowej S11 za ok. 150 mln zł startuje Budownictwo Drogowe Jarpol. To byłby największy kontrakt Jarpolu, bo dotąd spółka koncentrowała się na kontraktach w przedziale 60–70 mln zł (w tym roku na przebudowie drogi 724 między Konstancinem-Jeziorną a Górą Kalwarią dla Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich).
– W przyszłym roku planujemy udział w przetargach na generalnych wykonawców do pułapu 200 mln zł. Czyli autostrada A1 ze Strykowa do Pyrzowic jest poza naszym zasięgiem. Jeśli odcinki S7 będą jednak przez GDDKiA dzielone na fragmenty, wchodzimy w to. Pieniądze są pewniejsze, jeśli jest się partnerem lidera konsorcjum, a nie podwykonawcą – usłyszeliśmy w firmie Jarpol. Chodzi o niedawne problemy podwykonawców z uzyskaniem zapłaty za wykonane roboty od firm – generalnych wykonawców. Przejście o krok wyżej daje mniejszym przedsiębiorstwom większą szansę na uzyskanie zapłaty.
Jednak dotychczasowi podwykonawcy są często zbyt mali, aby marzyć o uzyskaniu kontraktu w pojedynkę. Sposobem na rozwiązanie tego problemu są konsorcja.
Reklama
– Grupowanie się w konsorcja pozwala spełnić wymagania GDDKiA dotyczące przerobu, doświadczenia i kryteriów finansowych – mówi DGP dyrektor techniczny Henryk Miduch z PRD Lubartów, które wystartowało w przetargu na obwodnicę Rzeszowa wzdłuż autostrady A4 razem z Miejskim Przedsiębiorstwem Dróg i Mostów oraz Przedsiębiorstwem Budowy Dróg i Mostów Mińsk Mazowiecki. Sam PRD byłby za mały – zatrudnia 350 pracowników, którzy „przerabiają” rocznie jeden duży kontrakt lubelskiego GDDKiA albo Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie, np. przebudowę krajowej czwórki.
Wspomniany Jarpol na partnera w konsorcjum wziął Przedsiębiorstwo Robót Mostowych Mosty-Łódź. Będą rywalizować z innym konsorcjum dotychczasowych podwykonawców, stworzonym przez firmy Gotowski Budownictwo Komunikacyjne i Przemysłowe oraz Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów Kobylarnia.
Nie bez znaczenia są naturalne ambicje kierownictwa firm. – Sięgamy po większe przetargi jako generalni wykonawcy, bo to naturalna droga rozwoju – wyjaśnia Miduch.
Za wyborem dotychczasowych podwykonawców na głównych wykonawców przemawia ich doświadczenie – to oni faktycznie wykonują większość prac na polskich drogach.
Jak wynika z wyliczeń Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, przy kontraktach drogowych w Polsce podwykonawcy wykonują 80 proc. prac. Dla porównania: przy inwestycjach współfinansowanych przez Bank Światowy ten próg został ustawiony na poziomie maksimum 20 proc. Resztę robót musi wykonać generalny wykonawca.
Za pojawianiem się nowych firm w przetargach opowiada się sama Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Nie zamierza ona zaostrzać prekwalifikacji, co wykluczyłoby mniejsze firmy z ubiegania się o kontrakty drogowe.