Każdy kolejny dzień zwłoki może producenta kosztować 160 tys. zł. Odbiorca grozi nawet zerwaniem umowy wartej 219 mln zł.
Kolejom Śląskim kończy się cierpliwość, bo pociągi z bydgoskiej fabryki miały obsługiwać najbardziej obciążoną śląską trasę: z Gliwic przez Katowice do Częstochowy. Cztery elfy miały dotrzeć do Kolei Śląskich do końca grudnia, a pozostałe dwa do końca lutego. Na razie dojechały dwa i dopiero wczoraj udało się usunąć w nich usterki.
– Stan techniczny pierwszych dwóch pojazdów nie budzi już naszych zastrzeżeń. Wciąż nie posiadamy jednak kompletu dokumentów niezbędnego do wypuszczenia pociągów na trasę. Na dodatek producent nie dotrzymuje terminów dostaw kolejnych pojazdów. Nie wykluczamy odstąpienia od kontraktu – mówi Maciej Zaremba z Kolei Śląskich. Pesa nie odpowiedziała wczoraj na nasze pytania o nowy harmonogram dostaw.
W związku z pechowym kontraktem dla Śląska producent ma na głowie Najwyższą Izbę Kontroli. Do NIK trafiło w styczniu zawiadomienie, że Urząd Transportu Kolejowego dopuścił nowe pociągi dla Kolei Śląskich bez świadectwa pozwalającego na eksploatację, czyli w świetle przepisów są one niesprawne.
Reklama
Koleje Śląskie miały 9 grudnia przejąć od Przewozów Regionalnych całość obsługi kolejowej Śląska. Operacja była źle przygotowana, a województwo pogrążyło się w grudniu w chaosie m.in. z powodu braku składów. Pesa Bydgoszcz to największy producent taboru kolejowego w Polsce, który w ubiegłym roku podpisał historyczny kontrakt z Deutsche Bahn na dostawę pociągów Link za ok. 1,2 mld euro; może ich być nawet 470. Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki otrzymał w niedzielę Nagrodę Kisiela w kategorii przedsiębiorca.