Wszyscy działający w Polsce przewoźnicy, którzy jednocześnie zarządzają liniami kolejowymi, sprzeciwiają się nowym regulacjom proponowanym przez Brukselę. W ostatnich dniach złożyli do resortu transportu stanowiska w sprawie tzw. IV pakietu kolejowego, w ramach którego Komisja Europejska przedłożyła propozycje legislacyjne. Jednym z założeń jest rozdzielenie funkcji przewoźnika i zarządcy torów. Dotyczyłoby to należących do PKP spółek LHS i SKM Trójmiasto oraz samorządowej WKD. Rozdzielanie funkcji to element otwierania od 2019 r. rynku i tworzenia jednolitego europejskiego obszaru kolejowego. Bruksela nie chce dopuścić do sytuacji, w której przewoźnik może odmówić wjazdu na tory konkurentowi.
LHS (Linia Hutnicza Szerokotorowa) miała w 2012 r. ponad 400 mln zł przychodów i 42 mln zł zysku netto. Jak jednak zauważa Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, posiada ona tylko kilka lokomotyw, a większość taboru dzierżawi. Gdyby wydzielić zarządzanie, wartość spółki znacząco spadnie. – Od 2002 r. wydaliśmy ze środków własnych na infrastrukturę kolejową 215 mln zł, żeby poprawić przepustowość linii i zwiększyć zdolności przewozowe. Zrealizowane inwestycje to m.in. rozbudowa stacji granicznej w Hrubieszowie i Woli Baranowskiej, rozbudowa układu torowego, m.in. na stacji Zamość Bortatycze i Sławków, oraz budowa stacji paliw – mówi DGP Zbigniew Tracichleb, prezes LHS.
– Oddanie funkcji zarządcy infrastruktury innemu podmiotowi mogłoby spowodować wzrost kosztów, co mogłoby przełożyć się na konieczność zwiększenia dotacji ze strony samorządu i obrócić przeciwko interesowi pasażerów. Ponosimy regularne wydatki na rozwój infrastruktury, np. w 2014 r. ma zostać otwarty nowy przystanek Gdańsk Śródmieście – mówi dyrektor Marcin Głuszek z SKM Trójmiasto.
Wiceminister transportu Andrzej Massel przyznał, że również jest przeciwny unijnym pomysłom. – Propozycje dotyczące rozdzielenia funkcji zarządcy infrastruktury i podmiotów wykonujących działalność przewozową są przedwczesne. W obecnych warunkach rozwiązanie to jest dla Polski zbyt daleko idące i może niekorzystnie wpłynąć na polski rynek kolejowy, w tym funkcjonowanie takich podmiotów, jak PKP LHS oraz PKP SKM w Trójmieście – twierdzi Ministerstwo Transportu. Resort próbuje przeforsować na forum UE wykładnię, że regulacji nie stosuje się w odniesieniu do przewoźników regionalnych.
Reklama
Ale problemem jest jeszcze jedna wątpliwość. W Polsce największy zarządca infrastruktury – spółka PKP Polskie Linie Kolejowe – znajduje się w jednej grupie kapitałowej z przewoźnikami PKP Intercity i PKP Cargo. Bruksela dopuszcza co prawda utrzymanie struktury holdingu obejmującego zarządcę i przewoźnika, ale pod warunkiem wprowadzenia istotnych ograniczeń. Państwa członkowskie będą mogły nie wpuścić takiego przewoźnika na swój rynek wewnętrzny. Czyli PKP IC ze swoimi pociągami Pendolino może w przyszłości nie zostać dopuszczone do przetargu na przewozy na terenie innego kraju członkowskiego.
Eksperci przypominają jednak, że Polska ma potężnych sojuszników, którzy walczą o utrzymanie status quo. – Spółki zarządzające infrastrukturą kolejową są częścią holdingów Deutsche Bahn i SNCF. Polska powinna podłączyć się do działań Niemiec i Francji, które idą pod prąd unijnym dyrektywom rozdziału – mówi Adrian Furgalski.