Sprzedaż Polskich Kolei Linowych to dopiero pierwsza udana duża prywatyzacja obecnego zarządu PKP.
Działalność PKL była poza głównym biznesem PKP. Wybór konsorcjum Polskich Kolei Górskich uważam za optymalny. To sukces, zwłaszcza że klimat do tej prywatyzacji nie był sprzyjający, a sprawa była rozgrywana politycznie.
W tym klimacie wykluczony został słowacki TMR. Przestraszył się pan gniewu górali z Podhala?
Decydowały wyłącznie kryteria finansowe. Ceny zaproponowane przez podmioty, które nie zostały zakwalifikowane do drugiego etapu, były niższe od tych, które zostały do niego dopuszczone.
Reklama
Wpływy z prywatyzacji mają posłużyć do spłaty 4 mld zł długu PKP. 215 mln zł z PKL nie załatwia sprawy.
Priorytetem prywatyzacyjnym jest oferta publiczna PKP Cargo, dzięki której PKP mogłyby spłacić dużą część zadłużenia. Chcemy postępować według ustawy z 2000 r., która nakłada na PKP obowiązek prywatyzacji, a która przez 10 lat nie była realizowana. Nie ma jednak z naszej strony przekonania, że w ciągu trzech lat musimy spłacić całe zadłużenie.
Czyli będzie rolowanie długu?
Jest taki scenariusz. Możemy zrolować dług, jeśli rynki będą trwały w przekonaniu, że jesteśmy wiarygodni finansowo. W ostatnich miesiącach PKP otrzymały rating inwestycyjny BBB agencji Fitch. Półtora roku temu doszło do pierwszej emisji euroobligacji. Na rynkach finansowych uwiarygadnia nas także ostatnia prywatyzacja PKL. Zdobywając środki na spłatę zadłużenia, pokazujemy, że jesteśmy wiarygodni i dzięki temu będziemy mogli pożyczać taniej na rynkach finansowych.
Spółka TK Telekom miała zostać sprzedana w I kw. tego roku. Podejście zakończyło się fiaskiem.
W czerwcu ub.r. wydawało się, że TK Telekom jest prawie sprywatyzowany. Rynek telekomunikacyjny skurczył się jednak o 42 proc., o tyle spadł WIG Telekomunikacja w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Gdyby TK Telekom była moją prywatną spółką, już dawno zostałaby sprzedana. Nie mogę jednak sprzedać spółki Skarbu Państwa poniżej obowiązujących wewnętrznych wycen.
Co zrobić, żeby TK Telekom znów był atrakcyjny dla nabywców?
Po pierwsze, musimy wydzielić ze spółki część budowlaną i w tej sprawie trwają prace koncepcyjne. Po drugie, nie jest wykluczone, czy kabli miedzianych wzdłuż linii kolejowych nie przyłączymy do infrastruktury. Co do formy analizujemy różne możliwości. Sądziliśmy, że będą to interesujące aktywa dla firm telekomunikacyjnych, ale okazały się najwyraźniej obciążeniem.
Kiedy poznamy nowego właściciela?
Prawdopodobnie w 2014 r. TK Telekom musi być sprywatyzowana, bo jako spółce operatorskiej będzie trudno jej konkurować na niełatwym rynku telekomunikacyjnym. Czas gra na jej niekorzyść jako firmy pozostającej w Grupie PKP. Proszę pamiętać, że konkurenci TK Telekom to największe firmy w Polsce. Dzisiaj kapitalizacja TP SA – nawet po spadku o ponad 50 proc. w ciągu ostatniego roku – to 10,5 mld zł. Z kolei TK Telekom nie udało nam się sprzedać za hipotetyczną wartość 500 mln zł. Tyle kosztują nas zaniechania prywatyzacyjne z ostatnich lat.
Giełdowy debiut PKP Cargo w tym roku jest pewny?
Tego typu transakcje są uzależnione od koniunktury giełdowej, na którą nie mamy wpływu. Debiut giełdowy PKP Cargo jest planowany na IV kw. bieżącego roku, przy czym termin ten może ulec zmianie. Według wstępnych założeń PKP zamierza zachować większościowy pakiet akcji PKP Cargo.
PKP Cargo płaci PKP PLK za dostęp do torów ponad 1 mld zł rocznie, a szykowana jest kolejna podwyżka.
Stawki dostępu do infrastruktury kolejowej dla przewoźników towarowych w Polsce należą do najwyższych w Europie. Dokładamy wszelkich starań, żeby się ustabilizowały, a wzrost był nieduży, najlepiej na poziomie inflacji. Aby to się stało, potrzebna jest dogłębna restrukturyzacja PLK.
PLK ma nawet problem z wydaniem pieniędzy z unijnego budżetu na lata 2007–2013.
Dla mnie jest to problem ludzki. Zajmowali się tym wcześniej kolejarze bez doświadczenia w inwestycjach i to zdecydowanie nie był dobry pomysł. To tak samo, jakby bankowcy próbowali prowadzić lokomotywę. W ciągu roku w PLK zasadniczo zmienił się zarząd i management średniego szczebla. MRR potwierdza, że jest postęp w wydawaniu środków z PLK. Ten rok będzie kluczowy, bo PLK ma do wydania 6 mld zł.
Do sprzedaży przeznaczona jest spółka PKP Informatyka. Zostanie przejęta przez PKP Cargo?
Myślimy o różnych scenariuszach, przy czym żadne decyzje jeszcze nie zapadły. W przypadku procesów prywatyzacyjnych badamy relacje biznesowe między spółkami z grupy. Zmiana zarządzania w PKP polega na tym, że patrzymy na całą grupę. Nie chcemy, żeby spółki konkurowały ze sobą.
Jak w takim razie pogodzić interesy Intercity i PLK? Pierwsza obawia się wejścia konkurenta z Czech Leo Express, ale drugiej przyniosłoby to dodatkowe przychody z opłat dostępowych.
Konflikt interesów między przewoźnikami, których mamy w grupie PKP, a zarządcą infrastruktury PLK jest naturalny.
Ale chyba nie chciałby pan, żeby przeznaczona do prywatyzacji PKP Intercity miała już dziś na torach PLK czeską konkurencję?
Trudne pytanie. Z jednej strony konkurencja zawsze jest dobra. Z drugiej strony im większa konkurencja, tym mniejszy zysk. A docelowo ścieżka prywatyzacyjna z PKP Cargo powinna zostać skopiowana w PKP IC. Przyjęliśmy zasadę, że nie zajmujemy się tym, kiedy będzie konkurencja na torach, bo ona się pojawi prędzej czy później. Zmieniamy PKP Intercity tak, żeby było gotowe do podjęcia walki konkurencyjnej. Zresztą działamy tak w odniesieniu do pozostałych spółek grupy.
Czy w takim razie dobrym pomysłem był zakup przez PKP IC za 2,7 mld zł pociągów Pendolino, które z powodu stanu infrastruktury nie osiągną pełni swoich możliwości?
Ta decyzja zapadła, zanim przyszedłem do PKP. Są różne opinie: także takie, że rozsądniej było kupić więcej pociągów o gorszych parametrach. To jednak teoretyzowanie. Moim obowiązkiem jest zrealizowanie tej umowy, co sukcesywnie się dzieje. Wraz z poprawą stanu infrastruktury polepszy się wykorzystanie parametrów taboru. Wierzę także, że wprowadzenie tego pociągu będzie początkiem przywracania konkurencyjności polskiej kolei.