Zamawiający odchodzą od kryterium najniższej ceny, preferując jakość.
Jesienią Kraków wybierze dostawcę 36 tramwajów za ok. 360 mln zł. Każdy z nich będzie miał ponad 40 m, co stanowi rekord Polski, ale nie tylko to w tym zamówieniu jest wyjątkowe. Wybierając wykonawcę, krakowski MPK będzie się kierował ceną tylko w 55 proc., co nie zdarzyło się jeszcze w żadnym przetargu tramwajowym w Polsce. 40 proc. punktów można dostać za kryteria techniczne, a 5 proc. za wydłużenie okresu gwarancji.
Branża huczy, że warunki przetargowe faworyzują kanadyjskiego Bombardiera. Dla porównania: 7 października Warszawa otworzy oferty w przetargu na 30 tramwajów za ok. 190 mln zł. Cena stanowi 80 proc., a 20 proc. stanowią rozwiązania techniczne i funkcjonalne. Rozstrzygnięcie zamówień wydaje się formalnością, bo w Warszawie od lat dominują pojazdy Pesy, a Kraków to jedyne miasto, do którego tramwaje sprzedał dotychczas Bombardier.
Zmniejszanie udziału kryteriów cenowych powoduje zamieszanie na rynku kolejowym. W ogłoszonym pod koniec sierpnia przetargu na dostawę 20 elektrycznych pociągów dla PKP Intercity koszty produkcji pojazdów to 30 proc., a ich utrzymania przez 15 lat – 35 proc. Reszta to parametry techniczne. Przedstawiciele Pesy nie chcieli tej sprawy na razie oficjalnie komentować. W branży jednak słychać, że takie warunki faworyzują szwajcarskiego Stadlera, choćby dlatego, że zamawiający zwraca uwagę na ciężar pociągów. Stadler zaś oferuje składy lżejsze, jako że używa przy ich produkcji aluminium.
Reklama
Co ciekawe, niewiele wcześniej PKP IC ogłosiły przetarg również na 20 elektrycznych pociągów, w którym ciężar składu nie miał aż takiego znaczenia. Pesa wystartowała do niego, ale została wykluczona w sierpniu.
– Ten przeskok w warunkach technicznych jest zastanawiający i pozwala formułować pytania o ewentualne faworyzowanie konkretnego producenta – przyznaje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
– PKP Intercity nie faworyzuje żadnego z oferentów. Kryterium masy jest stosowane we wszystkich przetargach tego typu. Im lżejszy pociąg, tym mniejsze koszty jego eksploatacji – odpowiada Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Stadler produkuje już 20 pociągów dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. W tamtym przetargu szwajcarski producent wygrał z ofertą o wartości 383 mln zł, mimo że Pesa zaproponowała 315 mln zł. Konkurent Pesy znacznie niżej wycenił koszty utrzymania, a bydgoski producent przegrał m.in. stosunkiem masy do długości pojazdu.
– Nowe kryteria to efekt licznych wpadek z jakością Pesy, np. składów ED74, które częściej się psuły, niż jeździły. Ten producent musi zacząć robić niezawodne produkty nie tylko na eksport – usłyszeliśmy w spółce przewozowej.
Jak potwierdziliśmy, tarapaty Pesy spowodowały już ożywienie w działach ofertowania Newagu, Alstomu i Bombardiera – przedstawiciele tych firm wyczuli swoją szansę. Pesa jednak nie zamierza składać broni i zapowiada wnioski do Krajowej Izby Odwoławczej o zbadanie prawidłowości przetargów PKP IC.