W rankingu największych polskich portów lotniczych zyskują te w regionach atrakcyjnych turystycznie.
14-proc. wzrost ruchu pasażerskiego w Krakowie i 16-proc. wzrost odpraw w Gdańsku wobec niespełna 0,5-proc. wzrostu Katowic pokazują, że to turystyczne, a nie biznesowe wycieczki lotnicze decydują obecnie o ruchu lotniczym w Polsce.
Jeszcze trzy lata temu Katowice pchane kwitnącymi inwestycjami przemysłowymi śmiało aspirowały do pozycji drugiego pod względem wielkości portu lotniczego w kraju. Tymczasem w zeszłym roku straciły nawet okupowaną od lat trzecią lokatę. W rankingu największych lotnisk wyprzedził je walczący przez lata w środku tabeli Gdańsk, a Kraków pobił na głowę.
Cezary Orzech, rzecznik prasowy portu w Katowicach, przyznaje, że trudno walczyć z Gdańskiem, który przyciąga do siebie turystów morzem, lub równie atrakcyjnym turystycznie Krakowem. Ma jednak nadzieję, że w tym roku Katowicom uda się zmniejszyć dystans do tych dwóch lotnisk. Port będzie starał się podebrać turystów m.in. Krakowowi. Postawi na turystów wybierających się w polskie góry. Jeżeli się nie uda, to lotnisko skoncentruje się na obsłudze pasażerów zamieszkałych na stałe lub tylko pracujących w aglomeracji śląskiej.
Cezary Orzech zwraca jednak uwagę, że zeszłoroczne wyniki portów nieco wypaczyło Euro 2012. Piłkarze nie grali w Katowicach, za to kilka meczów odbyło się w Gdańsku.
Reklama
Jednak Michał Dargacz, rzecznik prasowy MPL Gdańsk, uważa, że nawet bez imprezy takiej rangi port zwiększy w tym roku odprawy i utrzyma pozycję, którą wywalczył w zeszłym roku. Lotnisko chciałoby obsłużyć co najmniej tyle samo osób, co w tym roku, czyli 2,9 mln osób. Tymczasem w Katowicach przyznają, że dla nich dobry wynik to 2,8 mln pasażerów.
Marszu w górę nie zamierza natomiast zwolnić Kraków. We wzrostach ruchu lotnisku nie przeszkodzi nawet generalna przebudowa, którą jego władze chcą rozpocząć w tym roku. Jan Pamuła, szef krakowskiego portu, zapowiada, że lepsze wyniki mają zapewnić mu nowe trasy właśnie negocjowane z przewoźnikami oraz Ryanair, który zapowiedział uruchomienie bazy lotniczej w Małopolsce.
Tanie linie, takie jak Wizz Air czy Ryanair, stoją zresztą nie tylko za sukcesem krakowskiego czy gdańskiego lotniska. Ich aktywność w dopiero co oddanym do użytku Modlinie wykazała, że w stołecznej aglomeracji można w niespełna pół roku działalności przewieźć dodatkowe 900 tys. osób bez negatywnego wpływu na wynik warszawskiego Okęcia, które odprawiło w ub.r. najwięcej pasażerów w kraju (9,5 mln, o 200 tys. więcej niż rok wcześniej).
Czy tak będzie, czas pokaże. Według ekspertów jest to jak najbardziej możliwe. Jan Pamuła twierdzi, że we wzrostach ruchu – obok zagranicznych turystów – Kraków wspiera zwiększająca się mobilność okolicznych mieszkańców. W odróżnieniu od lat przeszłych podróżują z miejsca zamieszkania, a nie udają się w tym celu do Warszawy. – Mamy już 70 połączeń. Z naszego portu można wyjechać niemal w każdy zakątek świata – mówi Pamuła.
To przesunięcie w preferencjach mieszkańców regionów widać coraz wyraźniej w statystykach ruchu lotniczego. Według portalu lotniczego Pasazer.com w 2012 r. polskie porty obsłużyły w sumie 24,7 mln pasażerów – o 13 proc. więcej w porównaniu z 2011 r. Z tej liczby 9,5 mln pasażerów przypadło na stołeczne lotnisko. Tymczasem jeszcze pięć lat temu odlatywał stąd w świat co drugi Polak.