Po protestach przedsiębiorców budowlanych, którzy grozili, że nie ukończą dróg na Euro 2012, Sejm przyjął specjalne prawo. Miało ono pozwolić na wypłacenie zaległych pieniędzy budowlańcom, którzy wcześniej powinni byli otrzymać je od ogłaszających upadłość wykonawców generalnych. Tak się nie stało, z pomocą miało przyjść państwo.
To, co wydawało się proste, okazało się jednak skomplikowane. – Od blisko dwóch miesięcy nie możemy uzyskać oficjalnej odpowiedzi na zgłoszenie dotyczące prawie miliona złotych. Ustnie od urzędników dowiedzieliśmy się, że podwykonawca nie otrzyma tych pieniędzy, bo nie podlega pod specustawę – mówi Michał Izdebski z Kancelarii Prawno-Gospodarczej Iustitia, która reprezentuje spółkę Baltom. Pracowała ona przy budowie drogi krajowej nr 4, a po plajcie generalnego wykonawcy – firmy Drogbud – została z niezapłaconymi fakturami.
Problem powstał ze względu na niekorzystną dla przedsiębiorców interpretację przepisów specustawy dokonaną przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
– Urzędnicy GDDKiA twierdzą, że podwykonawca nie kwalifikuje się do zapłaty, bo teoretycznie mógłby dochodzić roszczeń na podstawie kodeksowych przepisów o solidarnej odpowiedzialności. Wcześniej jednak odmówiono zapłaty z tego tytułu, gdyż nasze umowy z generalnym wykonawcą nie były zaakceptowane przez GDDKiA – tłumaczy Izdebski.
Reklama
Gdyby utrzymała się taka właśnie interpretacja, oznaczałoby to, że pieniędzy nie dostanie większość podwykonawców, którzy wykonywali prace budowlane. Teoretycznie mogą się powołać na solidarną odpowiedzialność inwestora, chociaż ten i tak im nie zapłaci. Mało kto ma jednak zatwierdzoną przez niego umowę z generalnym wykonawcą. A tego wymaga kodeks cywilny.
W praktyce ze specustawy skorzystałaby więc wyłącznie nieliczna grupa dostawców i usługodawców, którzy na solidarną odpowiedzialność inwestora nie mogą się powołać. Wynika to zresztą wprost z pisma rzeszowskiego oddziału GDDKiA, do którego dotarliśmy. „Prawo do zgłaszania należności w ramach ustawy przysługuje wyłącznie dostawcom i usługodawcom” – pisze Władysław Kowal, zastępca dyrektora tego oddziału.
Niekorzystną dla przedsiębiorców interpretację początkowo potwierdziła nam też centrala GDDKiA: „Niezatwierdzeni podwykonawcy robót nie mogą skorzystać ze specustawy pomocowej” – napisała nam Urszula Nelken, rzecznik prasowy GDDKiA.
Poproszona o bardziej szczegółowe wyjaśnienia, nadesłała jednak nowe stanowisko. Wynika już z niego, że podwykonawcy mogliby jednak liczyć na wypłatę. „Kodeks cywilny oraz specustawa gwarantują, że każdy podwykonawca, zatwierdzony bądź nie, usługodawca i dostawca są w stanie odzyskać swoje pieniądze, jeśli udowodnią, że faktycznie wykonywali na budowie prace budowlane, usługi bądź dostawy” – wyjaśnia Nelken.
Wygląda na to, że urzędnicy mają problem z ustaleniem jednolitej interpretacji. Tymczasem skala roszczeń wysuwanych przez podwykonawców okazuje się dużo większa, niż początkowo szacowano. Złożono już 768 wniosków na łączną kwotę 339 mln zł, a to jeszcze nie koniec. Rekordzistą jest właśnie oddział GDDKiA w Rzeszowie, w którym łączna kwota wniosków osiągnęła już 137 mln zł.
400 mln zł tyle mogą wynieść ostatecznie roszczenia podwykonawców