GDDKiA domaga się wydłużenia gwarancji na warszawskie przedłużenie autostrady A2 uruchomionej rzutem na taśmę przed Euro 2012. Jeśli trzeba będzie rozbierać nasypy stołecznej drogi ekspresowej S2, kierowcy skorzystają z niej 2 lata po terminie.

Pogoń za tanimi materiałami na wartej 908 mln zł budowie S2 kończy się skandalem. Podczas rutynowych badań laboratoryjnych GDDKiA wyszło na jaw, ze przy budowie nasypów wykonawca użył niezgodnych z kontraktem materiałów, m.in. gliny zamiast piasku.

Teraz sprawę bada prokuratura, interesuje się nią także ABW. Wykonawca prac Bilfinger Berger zapewne będzie musiał wydłużyć gwarancje. – Aby mieć jak najniższe koszty, wykonawca budował nasypy ze wszystkiego, co było pod ręką – twierdzi nasz informator z branży drogowej. – W nasypach są m.in. stare potłuczone sedesy, umywalki i śmieci.

– Nikt o zdrowych zmysłach nie używałby sedesów do budowy nasypów – mówi rzecznik Bilfinger Berger Mateusz Gdowski.

Inżynier powinien być jak żona Cezara. Nie jest

Reklama

Afera przy budowie trasy S2 w Warszawie wybuchła, gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zażądała od firmy Arcadis-Egis zwolnienia pięciu osób odpowiedzialnych za nadzór nad inwestycją. Sygnały o inżynierach kontraktu działających po stronie wykonawcy, którego powinni kontrolować, docierają do DGP także z autostrady A4 Tarnów – Korczowa.

– Wymagany przy kontraktach FIDIC (takich jak te, które są dofinansowywane przez Unię Europejską – red.) inżynier kontraktu musi być niezależny. Profesjonalizm firmy zależy od bezstronności i nieulegania naciskom z obu stron: wykonawcy i inwestora – tłumaczy analityk Wadim Kurpias z kancelarii CMS Cameron McKenna. – Działanie tylko po stronie wykonawcy to próba samobójcza, która może odbić się na kontraktach w przyszłości. Odsunięcie takich pracowników to w tej sytuacji dobry ruch – ocenia.

Jak wyglądała współpraca GDDKiA z Arcadis-Egis przy S2 w Warszawie? Po tym jak GDDKiA zażądała zwolnienia inżynierów tej firmy z pracy przy budowie, jej inspektorzy nakazali wykonawcy natychmiastową naprawę, którą mieli nadzorować pracownicy Arcadis-Egis. – Po kolejnej kontroli jakości okazało się, że mimo deklaracji inżyniera z Arcadis nasyp nie został poprawiony i nadal jest wykonywany niezgodnie z kontraktem. Udzieliliśmy już niezbędnych wyjaśnień w prokuraturze – mówi Urszula Nelken z GDDKiA. Generalna Dyrekcja zarzuca inżynierowi kontraktu niesolidny nadzór nad realizacją kontraktu.

Za usługę inżyniera kontraktu na S2 podatnicy płacą 16 mln zł. – Warunki kontraktu są tak skonstruowane, że nie mogę się wypowiadać w tej sprawie w mediach – mówi Wojciech Dąbrowski z Arcadisu (wcześniej był dyrektorem mazowieckiego oddziału GDDKiA). Kierowcy mieli jeździć warszawską trasą S2 podczas Euro 2012, ale budowa ma ponad rok opóźnienia. Teraz trwa wojna na ekspertyzy. Wykonawca twierdzi, że w specyfikacji przetargowej jest norma dopuszczająca stosowanie gruntów spoistych, w tym glin. GDDKiA odpowiada, że w projekcie taki materiał nie był wymieniony. Losy inwestycji zależą od prokuratora i wynajętych przez niego rzeczoznawców. Droga powinna być gotowa do 31 sierpnia. GDDKiA zgodziła się na przedłużenie terminu o 138 dni. Bilfinger Berger domaga się pełnego roku, wskazując problemy z dostępnością gruntu (budowę w rejonie al. Krakowskiej przez 14 miesięcy blokował trzypiętrowy blok komunalny, w którym mieszkańcy czterech mieszkań wstrzymywali procedury eksmisyjne).

– Niewykluczone, że nasypy trzeba będzie budować od nowa. To oznacza powrót do punktu wyjścia sprzed dwóch lat – mówi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia SISKOM. – Nie można wykluczyć scenariusza, w którym wykonawca zejdzie z budowy. To oznaczałoby dla GDDKiA konieczność drugiego przetargu i kolejne opóźnienia – obawia się. Z powodu opóźnień budowa 10,5 km trasy S2 z Konotopy do lotniska Okęcie potrwa dłużej niż 91 km A2 ze Strykowa do Warszawy. Na razie kierowcy mogą zjeżdżać z A2 tylko na trasę S8, której otwarciu w styczniu ubiegłego roku też towarzyszył skandal. To najdroższa trasa w Polsce (218 mln zł za kilometr).

Mimo to GDDKiA odebrała ją od konsorcjum Budimeksu, Strabagu, Warbudu i Mostostalu Warszawa tylko warunkowo – z powodu odkrytych usterek, m.in. zbyt niskiej ilości asfaltu w warstwach bitumicznych i niestabilnych nasypów. Usuwanie usterek trwało okrągły rok.