Po trzech latach sporów z wykonawcą rusza budowa kolejnego, 22-kilometrowego odcinka trasy między Warszawą a Kielcami.

Jutro kielecki oddział Generalnej Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad podpisze umowę hiszpańskim Dragadosem na budowę trasy - od końca planowanej obwodnicy Radomia do granicy województw mazowieckiego i świętokrzyskiego. Budowa ma potrwać trzy lata. Dyrekcja zapowiada, że do 2020 r. na „siódemce” wybuduje też obwodnicę Radomia i fragmentu S7 do Skarżyska-Kamiennej. Wtedy powstanie bezkolizyjny odcinek ekspresówki między Warszawą a węzłem Chęciny za Kielcami.

Podnoszenie standardu S7 ułatwi dojazd do stolicy - w tym do Lotniska Chopina, które jest podłączone do południowej obwodnicy Warszawy - z kolejnych regionów Mazowsza i świętokrzyskiego. A to może dostarczyć nowych argumentyów stawiających pod znakiem zapytania sens ekonomiczny uruchomienia portu pasażerskiego Radom-Sadków. Inauguracja była zaplanowana na czerwiec, ale została przesunięta. Pierwszymi pasażerami mieli być klienci biura podróży Alfa Star. Ale planowany na 19 czerwca lot do Hurghady nie odbył się, bo biuro znalazło zaledwie dziewięciu chętnych.

Droga ekspresowa S7 będzie biec w przeważającej części po wschodnim istniejącym fragmencie „siódemki”. Powstaną dwie jezdnie po dwa pasy ruchu o szerokości 3,5 m (plus 2,5-metrowe pasy awaryjne). Wjazd na S7 możliwy będzie dzięki węzłom: Szydłowiec Północ, Szydłowiec Centrum i Szydłowiec Południe. Wzdłuż trasy powstanie ok. 10 km ekranów akustycznych i 35 przejść dla zwierząt. Rządowi drogowcy obiecują też 14 wiaduktów i cztery mosty. Droga zostanie wyposażona również w cztery tzw. MOP-Y (Miejsca Obsługi Podróżnych) - po dwa w pobliżu miejscowości Orońsko i Wola Korzeniowa.

Wartość kontraktu to 682,2 mln zł. Czas trwania inwestycji to 24 miesiące od jutra (z doliczeniem okresów zimowych). Podpisanie umowy będzie momentem triumfu dla hiszpańskiego Dragadosa (udziałowca spółki Pol-Aqua), bo GDDKiA wbrew swojej woli musi wykonać niekorzystny dla niej wyrok sprzed dwóch lat.

Reklama

To efekt tego, że Dragados przed laty złożył Dyrekcji w przetargu najniższą ofertę - 676 mln zł - ale ta w 2011 r. unieważniła przetarg. Dlaczego? Ówczesny minister transportu Cezary Grabarczyk wyrzucił tę drogową inwestycję – i 14 innych - z Programu Budowy Dróg Krajowych. Zrobił to pod presją ministra finansów Jacka Rostowskiego, który szukał oszczędności.

>>> Czytaj też: Konsorcjum Budimeksu zbuduje S7 koło Jędrzejowa

W 2012 r. Dragados wygrał na wokandzie. Sąd nakazał rządowemu inwestorowi kontynuację przetargu na S7. Dyrekcja została zobowiązana do przeprowadzenia procedury oceny ofert i wyboru najkorzystniejszej. Trwało to dwa lata, ale kiedy ruszyła nowa pula projektów drogowych na lata 2014-2020, GDDKiA miała do wyboru: zostawić 22-kilometrową dziurę w ekspresowej „siódemce” albo zapytać uczestników starego postępowania, czy nadal są zainteresowani kontraktem. Dragados potwierdził związanie ofertą i dlatego budowa ruszy tego lata.

>>> GDDKiA kontra Kapsch. Zaczyna się wojna o to, kto zarobi na polskich autostradach. Czytaj więcej tutaj.