ikona lupy />
Płatny odcinek autostrady A1 - bramki na placu poboru opłat w Rusocinie. Fot. PAP/Adam Warżawa / PAP / Adam Warżawa

Dzisiaj o godz. 16 bramki na autostradzie A1 miedzy Gdańskiem i Toruniem znowu stanęły przed kierowcami otworem. Za darmo można będzie jeździć trasą A1 do niedzieli do godz. 23.59. Tzn. do tej godziny można pobierać gratis bilety wjazdowe, a potem zjeżdżać bez opłat do godz.1.30 w poniedziałek.

W ostatnią niedzielę – w pierwszy weekend z otwartymi bramkami - tym fragmentem autostrady A1 przejechały 83 tys. pojazdów. To rekord od momentu otwarcia tej drogi. Bo w 2014 r. z autostrady korzystało średnio 37 tys. aut na dobę. W lipcu było to ok. 54 tys. pojazdów.

- Spodziewamy się, że w ten weekend rekord zostanie pobity – mówi DGP Torbjorn Nohrstedt, prezes spółki GTC, która jest koncesjonariuszem na tym odcinku. - Weekend w połowie sierpnia co roku jest czasem największego natężenia ruchu na tym odcinku A1. A w tym roku po raz pierwszy dołoży się do tego efekt otwartych bramek – dodaje.

Reklama

>>> Czytaj także: "Podaję się do dymisji. Wybaczcie". Ktoś włamał się na konto premiera Rosji na Twitterze

Wakacje i imprezy w Trójmieście spiętrzą korki

Dużemu natężeniu ruchu oprócz wakacyjnych wyjazdów i powrotów będą sprzyjać imprezy w Trójmieście. Bo w Gdańsku kończy się właśnie Jarmark św. Dominika, a w Gdyni do poniedziałku potrwa zlot żaglowców. Część ekspertów prognozuje istną katastrofę na obwodnicy Trójmiasta, która korkuje się, nawet kiedy bramki są zamknięte.

- Dla jadących do Gdańska otwarcie bramek będzie oznaczało przesunie się zatoru z punktu ponoru opłat w Rusocinie na obwodnicę Trójmiasta - mówi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom. - Odkręcenie kranu na A1 spowoduje, że odpływ z S6 nie da rady i wszystko się przeleje. Nie jest wykluczone, że z godziny korka przed bramkami w Rusocinie zrobi się dwie godziny korka na trójmiejskiej obwodnicy - przewiduje.

Zanim premier Donald Tusk otworzył bramki, na A1 obowiązywał rekord z 26 lipca. Tego dnia w ciągu doby autostradę pokonało 68 tys. pojazdów. Na bramkach, które były wtedy zamknięte, kierowcy czekali grubo ponad godzinę.

Jak działa system poboru opłat? (I po co?)

Decyzję o otwarciu bramek premier ogłosił 6 sierpnia po tym, jak przez media przetoczyła się fala materiałów o zatorach na płatnych autostradach. Dotyczy tylko prywatnego odcinka GTC. Jest to możliwe, bo tutaj stawki za przejazd ustala minister transportu. Następnie koncesjonariusz przekazuje 100 proc. wpływów w bramek do Skarbu Państwa. W zamian dostaje co roku z Krajowego Funduszu Drogowego opłatę za dostępność, której wysokość objęta jest tajemnicą (taki jest zapis w umowie koncesyjnej). Szacowany koszt gestu premiera – czyli uszczuplenie przychodów budżetowych – to do końca sierpnia 20 mln zł.

Kierowcy domagali się zniesienia opłat także na zakorkowanym fragmencie A4 z Wrocławia do Sośnicy, który jest w gestii Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tutaj tworzą się tasiemcowe kolejki po wprowadzeniu w połowie lipca specjalnych bramek dla systemu viaAUTO. Tutaj jednak otwierania bramek nie będzie, a zator ma rozładować zmieniona organizacja ruchu (w szczycie do wskazywanych przez kierujących ruchem bramek viaAUTO można też podjeżdżać z gotówką albo kartą płatniczą).

Wicepremier Elżbieta Bieńkowska powiedziała nam, że jesienią zapadnie decyzja, w jaki sposób zostanie zmieniony system poboru opłat na polskich autostradach. Cel jest taki, żeby bramki nie były więcej potrzebne. W grę wchodzi system elektroniczny (w różnych wariantach) albo winiety. Nowy system ma zacząć działać w 2017 r.

>>> Czytaj także: Polska trzecią najszybciej rosnącą gospodarką Europy. Zobacz dane o PKB w UE