- Dla zwykłych przewoźników kryzys może okazać się zbawienny, bo wymusza odwlekaną dotąd restrukturyzację. Tnie się koszty (m.in. wydatki na przerośniętą administrację) czy ogranicza posiłki w samolotach, mówi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, analizującego m.in. rynek lotniczy. - Za to tanie linie, które od dawna mają koszty okrojone do niezbędnego minimum, nie mają z czego ciąć. A w wypadku utraty płynności, trudniej jest im niż zwykłym przewoźnikom uzyskać kredyt, który mógłby postawić je na nogi.

To wszystko sprawia, że o ile zwykli przewoźnicy mogą dziś obniżać ceny biletów, by przyciągnąć pasażerów, to tanie linie muszą je podwyższać, by wyjść na zero. - Tylko w ciągu ostatnich 3 lat średnie ceny połączeń tanich linii zwiększyły się dwukrotnie. A wszystko wskazuje na to, że jeszcze wzrosną o kolejne 30-50 proc., twierdzą eksperci.

Więcej w "Metrze".