Tylko ponad 14 mln pasażerów polskie lotniska obsłużyły w zeszłym roku – wynika z naszych wyliczeń na podstawie oficjalnych danych z większości portów i wstępnych szacunków z części miast. Nawet trudno ten rezultat porównywać z 2019 r., kiedy to przez lotniska przewinęło się prawie 49 mln podróżnych. Pandemia COVID-19 cofnęła nas zatem pod tym względem do poziomów z 2006 r. Największy polski port – warszawskie Lotnisko Chopina z wynikiem 5,4 mln podróżnych wykonało jeszcze większy krok wstecz – do 2003 r. W 2019 r. obsłużono tam prawie 19 mln podróżnych i coraz głośniej mówiło się o tym, że terminale zbliżają się do granic przepustowości.
Żeby ocenić skalę katastrofy, wystarczy przypomnieć, że kilkanaście lat temu polskie porty były zwykle znacznie mniejsze, a kilka, np. Modlin, Szymany czy Lublin, nie obsługiwało jeszcze połączeń pasażerskich.
Przy dużych spadkach liczby podróżnych lotniska wpadają w spore kłopoty finansowe. Przy znacznie zmniejszonych wpływach z opłat lotniskowych coraz trudniej jest im utrzymać rozbudowaną infrastrukturę. Spośród większych portów regionalnych w złym położeniu znalazł się zwłaszcza Poznań.
Pełną treść artykułu można przeczytać we wtorkowym wydaniu DGP oraz eDGP.
Reklama