Zbrodnia nieposłuszeństwa. To nie metafora, ale obowiązujący w saudyjskim prawie zapis: kobieta może zostać aresztowana pod zarzutem nieposłuszeństwa wobec męskiego opiekuna: męża lub krewnego. Jeszcze kilka lat temu w zasadzie pojęcie „posłuszeństwa” czy „podporządkowania” wystarczało, by uzasadnić rękoczyny – po nowelizacji przepisów kodeksu rodzinnego w 2013 r. saudyjscy tyrani domowi mają w tej kwestii nieco bardziej związane ręce.
Ale też sytuacja wymyka im się powoli spod kontroli. Nieposłuszeństwo stało się ostatnio modne – co kilka miesięcy świat obiega dramatyczna historia mniej lub bardziej udanego buntu przeciw drakońskim prawom królestwa.

Zabarykadowana w tajskim hotelu

– Nazywam się Dina Ali i jestem Saudyjką, która uciekła z Arabii do Australii, by wystąpić tam o azyl. Proszę, pomóżcie mi. Nagrywam to wideo, żeby można było mi pomóc, żeby było wiadomo, że jestem prawdziwą osobą – obiektyw kamery w smartfonie chwyta niewiele: kołnierz grubej kurtki, szyję i ramiona młodej kobiety. – Jeśli wrócę do Arabii Saudyjskiej, jestem martwa – dorzuca na jednym z nagrań.
Reklama
Dina miała 24 lata, kiedy uciekła z ojczyzny, próbując najprawdopodobniej uniknąć przymusowego małżeństwa. Ładna, modnie ostrzyżona dziewczyna chciała dostać się do Australii, ale dotarła jedynie do Filipin – tamtejsze władze, zaalarmowane przez miejscowych dyplomatycznych przedstawicieli królestwa, zatrzymały jej paszport i postanowiły ściągnąć jej rodzinę. Na kolejnych nagraniach krążących po internecie można prześledzić dramatyczne awantury na lotnisku w Manili. – To nie jest mój ojciec! – słychać krzyk na jednym z takich klipów. Wciąż nie wiadomo, co się tam wydarzyło. – Słyszałam krzyczącą kobietę. Potem widziałam dwóch czy trzech mężczyzn, którzy ją nieśli. Nie wyglądali na Filipińczyków, raczej na Arabów – opowiadała Reutersowi jeden ze świadków zdarzenia. Ambasada królestwa w Manili ograniczyła się do komunikatu, że „sprawa rodzinna” zakończyła się „powrotem do krewnych”. Organizacji Human Rights Watch (HRW) udało się ustalić, że Dina pozostaje w areszcie domowym „w nieznanej lokalizacji” w Rijadzie.
Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu DGP.