Rząd jest gotów rozszerzyć kompetencje straży miejskich , ale najpierw chce poznać oczekiwania lokalnych władz. Następne rozmowy w kwietniu

Temat zwiększenia bezpieczeństwa czołowych samorządowców – na kanwie tragedii w Gdańsku – był poruszony podczas wczorajszego spotkania roboczego strony rządowej i samorządowej. W spotkaniu wziął udział wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker.

– Umówiliśmy się, że do końca marca ogólnopolskie korporacje samorządowe wypowiedzą się, co sądzą na temat wzmocnienia kompetencji straży miejskich o ochronę lokalnych włodarzy. Rząd dostarczy swoje materiały. Musi też zdecydować, czy Służba Ochrony Państwa pomoże przy szkoleniu strażników. Chcemy też, by Narodowy Instytut Samorządu Terytorialnego (NIST) zrobił kolejną ekspertyzę dotyczącą tego, na ile dzisiejsze przepisy pozwalają realizować ochronę osobistą samorządowców. Autorzy analiz przedstawionych nam na spotkaniu nie są zgodni co do tego, jak głęboko należałoby zaingerować w obowiązujące przepisy. Przydałoby się to jednoznacznie rozstrzygnąć – opowiada jeden z uczestników posiedzenia.

Na potrzeby rozmów z samorządowcami NIST przygotowało ekspertyzy. Pierwszą sporządził dr Norbert Szczęch z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie. Rekomenduje dopisanie do kompetencji formacji ochrony „bezpieczeństwa publicznego” (w ustawie z dnia 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych mowa jest tylko o „porządku publicznym”). Proponuje, by strażników, którzy mieliby zajmować się ochroną samorządowców, wyposażyć w broń. Dziś strażnik może otrzymać broń na polecenie przełożonych i na podstawie pozytywnej decyzji policji. Broń palna może być dziś wykorzystywana przez strażnika do dwóch rodzajów zadań: ochrony obiektów komunalnych i urządzeń użyteczności publicznej oraz konwojowania dokumentów, przedmiotów wartościowych lub pieniędzy dla potrzeb gminy (kilka lat temu w Warszawie powstała uzbrojona specgrupa konwojowo-ochronna straży miejskiej, wyszkolona przez byłego żołnierza GROM). Trzecia rekomendacja dr. Szczęcha dotyczy przeszkolenia strażników oddelegowanych do ochrony urzędników. – W związku z niedawnym utworzeniem Służby Ochrony Państwa wydaje się ona idealną formacją do przeprowadzania i nadzorowania szkoleń – wskazuje.

Autorem drugiej ekspertyzy jest dr hab. Jarosław Dobkowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. On też sugeruje, by samorządowi strażnicy ochraniali nie tylko np. obiekty komunalne, ale i zapewniali osobistą ochronę „prezydentów miast, względnie burmistrzów i wójtów”. Pojawiają się też pewne analogie do Służby Ochrony Państwa. – Do wykonania tego zadania wystarczające będą obecne środki działania, zmienia się bowiem jedynie cel ochrony – konkluduje profesor.

Reklama

MSWiA czeka teraz na odzew ze strony samorządów. – Modele funkcjonowania policji municypalnych na świecie są różne, pytanie, jak widzi to nasz samorząd. Sytuacja po śmierci prezydenta Adamowicza wymogła dyskusje na temat funkcjonowania straży miejskich. Nie uciekamy od tej dyskusji i chcemy poznać oczekiwania strony samorządowej. Potem będziemy dyskutować o ewentualnych zmianach – mówi wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker.

Opozycja też widzi potrzebę zmian, ale w innym zakresie. – Reforma straży miejskich jest konieczna, ale byłbym ostrożny w głębokim zmienianiu jej kompetencji, bo nie powinna ona wyręczać policji i innych służb – ocenia Jacek Protas z PO. Założenie było takie, że ta formacja będzie stała na straży porządku publicznego. Ale zaczęła dublować działania policji, np. w kwestiach mandatów nakładanych na kierowców. Zagrożenie dla samorządowców leży w mowie nienawiści i tolerowaniu tego nawet przez ludzi władzy. I tu potrzebne są zmiany – dodaje.

Nie wiadomo, czy jakąś istotną reformę w funkcjonowaniu straży uda się przeprowadzić jeszcze w tej kadencji. I to nawet nie dlatego, że jest rok wyborczy i rząd może bać się podejmowania kontrowersyjnych decyzji. Problem może się zrodzić po stronie samorządów, które mają różne oczekiwania. A to może spowodować, że prace ugrzęzną w martwym punkcie.

– Obawiam się, że korporacje samorządowe nie będą w stanie wypracować jednolitych stanowisk. Już wczoraj na posiedzeniu zespołu były widoczne dwa spojrzenia. Pierwsze było takie, że strażnicy mający ochraniać samorządowców powinni przejść szkolenie w SOP. Drugie – że każdy strażnik jest w stanie reagować na zagrożenie, a sam widok munduru obok włodarza zadziała odstraszająco na potencjalnych sprawców – opowiada jeden z samorządowców.

Ewentualne zwiększenie kompetencji straży miejskich nie wszędzie byłoby odczuwalne. Bo nie wszystkie gminy mają takie formacje, zresztą w ostatnich latach była raczej tendencja do ich rozwiązywania niż powoływania. O ile w 2012 r. było niemal 600 straży w gminach, o tyle na koniec 2017 r. – 490, a więc tylko w co piątej gminie (z reguły w każdym dużym mieście).

Niektórzy samorządowcy mają wstępny pomysł, jak taki problem choćby częściowo rozwiązać.

– Na terenach dużych miast istnienie straży miejskiej jest jak najbardziej sensowne. W małych gminach powinniśmy już raczej mówić o straży powiatowej. Ale to wymagałoby porozumień pomiędzy gminami lub zmiany w prawie umożliwiającej tworzenie straży przez władze powiatów – wskazuje jeden z uczestników wczorajszego spotkania. ©℗

Jak to robią inni

W większości krajów UE lokalni politycy nie są objęci szczególną ochroną, mogą jednak zwrócić się o jej przyznanie (np. w Czechach), gdy czują, że ich zdrowie lub życie jest zagrożone. W Wielkiej Brytanii strażnicy pełnią funkcję pomocniczej, nieuzbrojonej formacji, a burmistrz Londynu otrzymał ochronę policyjną w związku z zamachami terrorystycznymi, do których dochodziło na terenie kraju. We Francji kompetencje municypalnych są porównywalne z polskimi. W Słowenii straż miejska zajmuje się ochroną zarówno porządku publicznego, jak i bezpieczeństwa publicznego (ale nie ochroną organów samorządu). W Holandii od 2016 r. ochrona samorządowców finansowana jest z budżetu państwa. Merowie są chronieni w miejscu pracy, podczas ich oficjalnych wystąpień, a nawet w domach.

W Stanach Zjednoczonych włodarze miast z reguły otoczeni są ochroną policyjną. Przykładowo całodobowa ochrona burmistrza Nowego Jorku zapewniana jest przez tamtejszy departament policji. Włodarza pilnują trzy zespoły detektywów w cywilnych ubraniach, pracujące na zmiany. W Atlancie ochrona dotyczy nie tylko obecnego burmistrza: byłemu burmistrzowi przysługuje 100 dni ograniczonej ochrony oraz na dwa miesiące samochód z policyjnym kierowcą (na podst. analizy dr. Szczęcha).

>>> Polecamy: Minister Ziobro umoralnia potencjalnych rozwodników