W ciągu niespełna roku w Paryżu liczba elektrycznych hulajnóg do wynajęcia doszła do 15 tysięcy. Młodzi ludzie uważają je za doskonały ekologiczny sposób przemieszczania się. Jednak wielu mieszkańców Paryża uznaje je za plagę.

Według prognoz wkrótce liczba hulajnóg osiągnąć może 40 tysięcy, czemu stara się zapobiec samorząd stolicy Francji. Szczególnym powodzeniem cieszą się u młodych ludzi, którzy uważają, że to środek lokomocji praktyczny, rozrywkowy i do tego ekologiczny. Okazało się jednak, że hulajnoga jest pojazdem powodującym bałagan w ruchu miejskim i do tego niebezpiecznym – w Paryżu było już wiele wypadków, w tym jeden śmiertelny.

Francuski kodeks drogowy nie wspomina o hulajnodze. Nie ma też odpowiedniego prawa, które pozwoliłyby na wprowadzenie przepisów w sprawie parkowania i poruszania się na hulajnogach. Ma na nie pozwolić ustawa o mobilności, którą parlament Francji powinien uchwalić na jesieni.

W tej sytuacji władze Paryża wezwały w maju firmy wynajmujące hulajnogi i użytkowników do podporządkowania się "kodeksowi dobrego zachowania". Od 7 lipca karze się grzywną za jazdę po chodnikach i pozostawianie hulajnóg w miejscach do tego nieprzeznaczonych.

Niektóre firmy wzięły sobie ten "kodeks" do serca i w kampanii na wiatach autobusowych wzywają użytkowników, by jeździli po ścieżkach rowerowych, uważali na pieszych i parkowali w odpowiednich miejscach. Jak twierdzą eksperci od ruchu miejskiego, robią to, obawiając się zakazu działalności.

Reklama

To uzasadnione. Kilka dni temu Christophe Najdovski, zastępca mera Paryża do spraw transportu, powiedział, że "choć kilku operatorów zawiesiło działalność i liczba hulajnóg spadła z 20 tys. do 15 tys., w stolicy wciąż jest ich zbyt wiele". Poinformował, że po wejściu w życie ustawy o mobilności magistrat ogłosi przetarg i pozwoli na działalność tylko dwóm, najwyżej trzem firmom. Przed "zawieszeniem", o którym mówił wicemer, było ich 12.

Od jesieni w Paryżu obowiązkowe będzie ograniczenie prędkości tych pojazdów do 20 km/godz. i 8 km/godz. na ulicach, gdzie zakazany jest ruch kołowy.

Brak prawnych ram powoduje, że - jak utrzymują paryscy urzędnicy - "samorząd ma związane ręce". I podają przykład podparyskiego Levallois-Perret, gdzie porzucone byle jak hulajnogi systematycznie odprowadzano na parking policyjny. Ponieważ jednak robiono to bez podstaw prawnych, tamtejszej radzie miejskiej grożą sprawy sądowe.

Grożą one również Paryżowi. Mecenas Michel Benezra, obrońca kilku przechodniów przewróconych przez hulajnogi, zapowiedział, że przygotowuje pozew przeciw miastu, gdyż "nie stworzyło odpowiednich warunków, pozwalających na stosowanie tej metody przemieszczania się".

Odrzucając zarzuty, jakoby miasto było odpowiedzialne za hulajnogową anarchię, mer stolicy Francji Anne Hidalgo obiecuje, że kłopoty znikną, gdy sprawę regulować będzie kodeks drogowy, a samorządy będą miały prawo do wprowadzania przepisów.

>>> Polecamy: Solaris wygrał wielki przetarg. Dostarczy do Mediolanu 250 autobusów elektrycznych