Wielu inwestorów i ekonomistów wciąż wierzy, że awans Chin do poziomu globalnej potęgi gospodarczej jest nieunikniony. Tymczasem nowoczesna historia pokazuje nam, że przejście z grona państw rozwijających się do rozwiniętych prawie nigdy nie jest automatyczne - pisze w opinii Michael Schuman.

Państwo nadmiernie ingerujące w życie, zależność od zadłużenia, niski wzrost wydajności i słaba alokacja zasobów to powody, dla których Chiny, tak jak inne kraje wcześniej, mogą mieć poważne problemy z awansem do grona tych najbardziej rozwiniętych.

Jedną z kluczowych i być może najmniej rozpoznanych przeszkód na tej drodze może być słaby kapitał ludzki. Otóż chińska siła robocza może być niezdolna do gospodarczej rywalizacji w XXI wieku. Powód? Brak odpowiedniej edukacji i umiejętności.

Dla wielu osób argument ten może brzmieć niedorzecznie. Czy w końcu Chiny nie są krajem, w którym dzieci osiągają świetne wyniki w matematyce, oraz który co roku kształci tysiące inżynierów? Owszem, tak jest, ale osoby te stanowią niewielki odsetek całej siły roboczej w Chinach. Jeśli przyjrzymy się chińskiej populacji nieco szerzej, a w szczególności jej części zamieszkującej olbrzymie obszary wiejskie, to zobaczmy, że pozycja Państwa Środka pod względem edukacji jest bardzo słaba w porównaniu do innych krajów

Zacznijmy od wyników badań, które przeprowadzili akademicy ze Stanford University oraz chińskiego Shaanxi Normal University. Po analizie chińskich danych statystycznych z 2015 roku badacze stwierdzili, że ok. 30 proc. chińskiej siły roboczej (czyli dorosłych osób w wieku 25-64 lata) posiada jakieś wykształcenie średnie. Naukowcy są zgodni, że wskaźnik ten jest dobrą miarą zarówno umiejętności pracowników oraz ich zdolności do opanowania nowych.

Reklama

Jeśli porówna się te dane ze wskaźnikami państw rozwiniętych, to Chiny wypadają blado. Dla krajów rozwiniętych udział osób ze średnim wykształceniem wśród całej siły roboczej wynosi bowiem 78 proc. W przypadku takich krajów, jak USA, Niemcy czy Japonia, jest jeszcze wyższy, gdyż przekracza 90 proc.

Oczywiście Chiny przez długi czas były biedniejsze, zatem dysproporcje nie powinny być zaskakujące. Jednakże Państwo Środka wypada równie blado, jeśli chińskie dane porównamy z liczbami dotyczącymi państw rozwijających się oraz takich, które w ciągu ostatnich 50 lat dokonały cywilizacyjnego skoku – np. Korei Południowej lub Singapuru. Państwa te miały bowiem o wiele wyższy odsetek edukacji na poziomie średnim zanim jeszcze dołączyły do grona krajów rozwiniętych. Średni wskaźnik w latach 80. XX wieku wynosił tam ok. 72 proc.

W przypadku państw o średnim dochodzie Chiny również wypadają gorzej. Na przykład 46 proc. siły roboczej w Brazylii ma wykształcenie średnie. Dla Turcji wskaźnik wynosi 36 proc., dla Meksyku – 34 proc. Chińskie liczby najbardziej przypominają wskaźniki znacznie biedniejszej od Chin Indonezji, gdzie zaledwie 31 proc. osób w wieku produkcyjnym ma wykształcenie średnie.

Aby stać się bardziej innowacyjną gospodarką, siła robocza musi posiadać umiejętności związane z funkcjonowaniem w przemysłach przyszłości. Tymczasem ze statystyk wynika, że miliony Chińczyków mogą być niezdolne do obsługi branż wysokich technologii, które Pekin tak bardzo stara się rozwijać.

Chińskie władze zdają sobie sprawę z tego ograniczenia, dlatego przez lata przeznaczały na to określone środki. Efekty są obiecujące. Młodsi Chińczycy, tzn. ci pomiędzy 25 a 34 rokiem życia, mogą się pochwalić wyższym wskaźnikiem edukacji na poziomie średnim – 47 proc. - niż starsze pokolenia. Z kolei wśród osób w wieku 15-17 lat, wskaźnik rośnie aż do 80 proc. Krótko mówiąc, chińska siła robocza w przyszłości będzie znacznie lepiej wyedukowana niż jest dziś.

Wciąż jednak, nawet przy tych liczbach, Chiny mają przed sobą długą drogą, aby stać się rozwiniętą gospodarką. Co więcej, badacze podkreślają, że Państwo Środka musi poprawić poziom opieki zdrowotnej, poziom żywienia oraz opieki nad dziećmi, szczególnie na terenach wiejskich, aby młodzi byli w stanie dalej się uczyć, jak już przejdą do szkoły średniej.

Pekin jednak będzie się musiał zmierzyć z dużą częścią starszej populacji, która wykształcona nie jest. Zaważy to na gospodarce całego kraju. Tylko 22 proc. chińskich pracowników w wieku 45 do 54 lat ukończyło szkołę średnią. Władze, w obawie o masowe bezrobocie wśród tej grupy osób, wpompowały miliardy juanów w niewydajne państwowe przedsiębiorstwa, aby zapewnić tym osobom zatrudnienie. Wiąże się to ze spadkiem produktywności i problemami z budową sprawnego prywatnego sektora finansów.

Chińskie dane pokazują, że kraj stoi w obliczu dużego ryzyka utknięcia w tzw. pułapce średniego dochodu. Ryzyko to w przypadku Chin jest większe niż myśli wielu ekonomistów. Państwa, które utkwiły w tej pułapce, z jednej strony nie są w stanie rozwinąć siły roboczej zdolnej do konkurencji z talentami z najbardziej rozwiniętych krajów świata, a z drugiej tracą przewagę konkurencyjną taniej pracy w stosunku do miejsc, gdzie praca jest tańsza.

Już dziś można zaobserwować pewne symptomy tego zjawiska w Chinach. Produkcja przemysłowa wymagająca dużego udziału siły roboczej, która kiedyś podnosiła chińskie dochody, dziś przenosi się do tańszych lokalizacji, takich jak Wietnam. Tymczasem chińskie firmy pozostają bardzo uzależnione od technologii importowanych z USA oraz innych państw rozwiniętych.

Zbyt niski poziom edukacji może być kolejną przeszkodą w realizacji chińskich planów rzucenia wyzwania USA w obszarze technologii, i to pomimo państwowych subsydiów i ochrony wybranych sektorów. Może to poważnie zahamować rozwój Państwa Środka.

Badacze opracowania konkludują: „Chiny muszą w istotny sposób zwiększyć jakość kapitału ludzkiego, jeśli chcą stać się gospodarką o wysokich dochodach”. W końcu Państwo Środka może być tylko tak konkurencyjne, jak konkurencyjni są jego obywatele.

>>> Czytaj też: Dlaczego Chiny, pomimo swego potencjału, nigdy w historii nie zdominowały świata?