No i wydało się. Nie jestem Polakiem, nie stanę się Turkiem i nie zakoleguję się z Koalicją Obywatelską. Jestem – i chyba pozostanę już – dinozaurem, z grubą gadzią skórą.
Nie umiałbym buczeć na dziewczyny, jak to robili polscy kibice podczas siatkarskich mistrzostw Europy w Łodzi. Prawda, było w tym hałasowaniu – patriotycznym – przeciwko rywalkom biało-czerwonych trochę zgrywy, trochę zabawy. Dodać też wypada, że kibicowska Łódź była generalnie wzorowa podczas tego sportowego święta. A jednak, nawet kiedy Polki grały z Niemkami, nie wykrztusiłbym koniecznego, jak się zdaje, buuu!!!!. Bo kobiety to kobiety! Nawet jak sobie przypomnę Cedynię i Wiznę, no… nie dam rady.
Kusiło, aby się sturczyć, ponieważ reprezentacja świetnie grających siatkarek tego kraju mogłaby, nie przebierając się, zejść z parkietu wprost na parkiet finałów Miss Świata. Ale znowu tamtejsi kibice nawet nie buczeli, tylko wyli, pomagając w ten sposób swoim zawodniczkom, a przeszkadzając w półfinale Polkom, a w finale Serbkom (panie z Turcji przegrały w finale o włos, a nawet o pół włosa; kto nie oglądał, niech żałuje).
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP