Sankcjami objęci zostali ministrowie energii Fatih Donmez, obrony Hulusi Akar i spraw wewnętrznych Suleyman Soylu. Ich aktywa w Stanach Zjednoczonych zostały zamrożone, a ich międzynarodowe transakcje w dolarach są zablokowane. Restrykcje dotknęły także całe ministerstwa obrony i energii.

Według AFP poniedziałkowy dekret amerykańskiego prezydenta umożliwia nakładanie sankcji na wielu innych przedstawicieli tureckiej władzy, na razie jednak ograniczono się do trzech ministrów. Wcześniej Waszyngton zapowiadał, że w ten sposób ukarane zostaną osoby, które są odpowiedzialne za poważne naruszenia praw człowieka, utrudniają doprowadzenie do zawieszenia broni w Syrii, uniemożliwiają przesiedleńcom powrót do domu i przyczyniają się do przymusowej repatriacji uchodźców.

"Jeśli operacja Turcji będzie kontynuowana, pogorszy to już poważny i narastający kryzys humanitarny, co może mieć katastrofalne konsekwencje - oświadczył sekretarz stanu USA Mike Pompeo - Aby uniknąć dalszych sankcji, Turcja musi natychmiast zakończyć jednostronną ofensywę w północno-wschodniej Syrii i wznowić dialog ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie bezpieczeństwa w regionie".

AFP podkreśla, że także Kongres USA grozi szybkim przyjęciem znacznie szerszych sankcji gospodarczych wobec Turcji. W grę wchodzi wstrzymaniu negocjacji na temat umowy handlowej z Turcją, wartej 100 mld dolarów oraz podwyższenie do 50 proc. ceł na turecką stal.

Reklama

Turcja od środy prowadzi inwazję wojskową w północno-wschodniej Syrii. Atak jest wymierzony w siły kurdyjskich Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG), które Ankara uważa za terrorystów; są one jednak wspierane przez Zachód i stanowią trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu Państwa Islamskiego w Syrii; SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.

>>> Czytaj też: Trump "unicestwi" gospodarkę Turcji? To może być trudniejsze, niż się wydaje