Wizja jest znana – stworzyć z Asseco Poland firmę globalną. Ale jej szef Adam Góral ciągle nie wie, jak ten pomysł zrealizować. Tak przynajmniej jego działania odczytuje teraz znaczna część rynku.
To nie jest czas dobrych wiadomości dla Adama Górala. Szef i architekt strategii Asseco Poland, największej polskiej spółki IT z poważnymi aspiracjami globalnymi, musiał przełknąć w ostatnich tygodniach kilka gorzkich pigułek.
Pod koniec czerwca gruchnęła wiadomość, że Asseco przegrało walkę o kontrakt na nowy system dla giganta ubezpieczeniowego PZU. Dodatkowej goryczy dodawał fakt, że obie spółki współpracowały od lat, a rynek i inwestorzy oczekiwali kontynuacji. Kontrakt sprzątnął Góralowi sprzed nosa koncern Guidewire.
To znacząco pogorszyło nastroje inwestorów. – Przerwanie tej wieloletniej współpracy oznacza dla Asseco utratę 100 mln zł rocznie, czyli 7 proc. przychodów spółki matki lub 2 proc. rocznych przychodów grupy. Te umowy generowały ponadprzeciętne marże – skomentował to wydarzenie Piotr Janik, szef analityków KBC Securities. I oszacował, że przełoży się to na stratę 25 mln zł rocznego zysku lub ok. 7 proc. skonsolidowanego zysku netto. Janik dodał, że zakończenie współpracy z PZU oznacza utratę kolejnego długoterminowego kontraktu, które stanowią fundament przychodów spółki. Nie udało się jej też przedłużyć na korzystnych warunkach kontraktu z ZUS, a końca dobiega umowa z PKO BP.
Reklama
Jakby tego było mało, wczoraj szef Asseco musiał przełknąć gorycz porażki w kolejnym rynkowym starciu – o wrogie przejęcie mniejszego, acz dobrze ustawionego w segmencie zamówień publicznych gracza Sygnity.

Przejęcia małe i duże

Adam Góral przygotowywał się do niego od dawna. Zaproponował udziałowcom Sygnity 21 zł za akcję i nie chciał dać ani grosza więcej, choć zewsząd słyszał narzekania, że płaci za mało. Do pomocy zatrudnił renomowaną kancelarię prawną Weil, Gotsha & Manges. Po drodze musiał jednak przedłużać wezwanie ze względu na brak zgody UOKiK.
Wczoraj minął jego kolejny termin, a urząd antymonopolowy zgody wciąż nie wydał. – Formalnie Asseco nie może kolejny raz przedłużyć wezwania, tylko ogłosić nowe. To jest niewykluczone, ale myślę, że teraz zarząd zastanawia się, w jakim kierunku pójść – komentuje Waldemar Stachowiak, analityk Ipopema Securities. Przypomina, że Adam Góral nie wskazywał przejęcia Sygnity jako jedynej drogi rozwoju swojej firmy. W grę wchodzić mogą dwie inne opcje: np. przejęcie spółki na rosyjskim rynku lub zakupy mniejszych spółek, zajmujących się integracją aplikacji. Takich jak przejęte niedawno Centrum Komputerowe ZETO z Łodzi.
Taka strategia budowania firmy – zwiększania skali krok po kroku za pomocą mniejszych lub większych przejęć – to znak rozpoznawczy Adama Górala, który zaczął pracę w branży w 1991 r. od otwarcia biura komputerowego zajmującego się wdrożeniami systemów w bankach spółdzielczych.
Dotarcie do tego momentu zajęło 56-letniemu dziś Góralowi kilka lat, licząc od 1988 r., gdy jako pracownik naukowy UMCS w Rzeszowie wrócił do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Najpierw razem z bratem założył spółkę „Jazcoop”, która specjalizowała się w produkcji keczupu, ale biznes nie miał perspektyw. Adam Góral wziął się więc do tego, czym wcześniej zajmował się naukowo – na Akademii Ekonomicznej w Krakowie zdobył tytuł doktora nauk ekonomicznych na kierunku cybernetyka ekonomiczna i informatyka.

Podbić Stany Zjednoczone

Uruchomione dwadzieścia jeden lat temu biuro komputerowe stanowiło podwaliny spółki COMP Rzeszów, która stała się trampoliną do dzisiejszej pozycji Górala na biznesowej mapie świata. W roku 2004 przedsiębiorca przejął spółkę Asset Soft i zmienił jej nazwę na Asseco. I wtedy Góral nauczył się strategii połykania konkurentów – najpierw Asseco połączyło się z konkurencyjnym Softbankiem, a kilka lat później wchłonęło Prokom Software kontrolowany przez Ryszarda Krauzego. Dziś holding zatrudnia ponad 8 tys. pracowników na rynkach 16 krajów Europy i Bliskiego Wschodu (ma spółkę w Izraelu i jest jedną z 10 największych spółek sektora IT w Europie).
Kolejnym punktem ekspansji ma być podbój Stanów Zjednoczonych. Jego szczegóły Adam Góral ogłosił na początku tego roku, zapowiadając wejście na amerykański rynek Nasdaq. Ma to dać Asseco nie tylko szansę na zaistnienie na amerykańskim rynku i w świadomości tamtejszych inwestorów oraz kontrahentów, lecz także przynieść 300 mln dol. z emisji. Pozyskane pieniądze, wraz z własnymi środkami, miałyby posłużyć wykupieniu mniejszościowych udziałowców w ośmiu giełdowych spółkach wchodzących obecnie w skład holdingu. Szef Asseco roztaczał przed inwestorami wizję co najmniej dwukrotnego zwiększenia wyceny firmy, która obecnie wynosi 3,8 mld zł.
Zbyt ambitne? Takich głosów nie brakowało, ale Adam Góral – urodzony optymista i wizjoner – twierdzi, że narzekanie i krytykowanie niezrealizowanych jeszcze pomysłów to polska specjalność, która wychodzi nam lepiej niż działania. A on uważa, że polska branża informatyczna nie musi mieć żadnych kompleksów na świecie. Analitycy zauważają jednak, że od czasu ogłoszenia tych planów zapadła cisza. Pewnie coś się w tej sprawie dzieje, mówią, pewnie trwają rozmowy z bankami, ale na razie nic z tego nie wynika.
Analitycy uważają, że ostatecznie ten rok – mimo kilku złych wiadomości – Asseco zakończy z tzw. płaskim wynikiem, czyli podobnym do roku ubiegłego. Nie ma obawy, by inwestorzy mieli odwrócić się od spółki. Rynek uważnie jednak patrzy na ręce Góralowi i czeka, co będzie dalej: czy zdecyduje się on na kolejne wezwanie na Sygnity, czy też na oku ma już kolejne przejęcie.
Czy szef Asseco ma już na oku przejęcie kolejnej firmy?