Rok temu Marek Andryszak, prezes zarządu TUI Poland, jasno powiedział, że interesuje go tylko pozycja lidera. Dał sobie trzy lata.
Ogłoszone wyniki za ostatni rok obrotowy TUI Poland, który zakończył się we wrześniu, są dowodem, że biuro podróży zrobiło pierwszy krok do osiągnięcia celu. Miało 571 mln zł obrotu, o 169 proc. więcej niż przed rokiem. To zapewniło mu wzrost udziałów na polskim rynku o 5 pkt proc. – do 20 proc. – i przeskoczenie z trzeciej pozycji na rynku na miejsce wicelidera.
Skok na podium na razie nie wyszedł, bo urosła także Itaka, której obroty zwiększyły się o ok. 10 proc., osiągając poziom 1,2 mld zł. Dało to konkurentowi 33-proc. udział w rynku czarterowej turystyki wyjazdowej wartej 4 mld zł. – Dystans między nami a Itaką pozostaje duży. Nadal jednak uważam, że możemy zostać największym graczem rynkowym. Zwłaszcza że Itaka nieco wyhamowuje. W latach poprzednich jej obroty rosły w tempie 20 proc. rocznie – twierdzi Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Podkreśla, że dla niego równie ważne jak przegonienie konkurenta jest wypracowanie przez firmę zysku. Kiedy w 2009 r. obejmował stanowisko prezesa, miała stratę w wysokości 25 mln zł przy obrotach rzędu 230 mln zł. Pod jego rządami udało się już odpracować 20 mln zł. – Mieliśmy nadzieję, że po ostatnim roku uda nam się pokryć całość straty z lat ubiegłych. Rynek okazał się jednak trudniejszy, niż prognozowaliśmy. To pokrzyżowało nam plan – przyznaje Marek Andryszak.
Reklama
W 2012 r. padł rekord pod względem bankructw touroperatorów – 10 podmiotów znikło z rynku. Gorsze wyniki od oczekiwanych osiągnęli wszyscy liderzy – także Itaka i Neckermann.
W tym roku obrotowym, kończącym się we wrześniu 2013 r., Marek Andryszak zamierza jednak dopiąć swego i przekroczyć linię zysku. Prognozę opiera na dobrej sprzedaży zarówno oferty zimowej, jak i letniej na 2013 r. I właściciel, brytyjski TUI Ravel mu ufa. Andryszak w koncernie TUI pracuje od pierwszego dnia po studiach – w sumie 12 lat. Zanim został prezesem polskiego oddziału, odpowiedzialny był za zakup miejsc w samolotach dla TUI w Niemczech. – W ciągu roku kupowałem dla TUI DE mniej więcej czterokrotność wolumenu całego polskiego rynku czarterowego, czyli 4 mln miejsc – wspomina.
Był też odpowiedzialny za współpracę między TUI jako organizatorem turystyki a Hapag-Lloyd, należącą do grupy czarterową linią lotniczą.
Nie uniknął porażek. Za największą uważa spóźnioną reakcję na zmieniający się sposób dokonywania zakupów wycieczek przez klientów. Dopiero od roku można to swobodnie zrobić przez stronę internetową TUI Poland. Przynajmniej o rok za późno. – Odrobiliśmy szybko zaległości. Ale niezadowolenie ze straconego czasu pozostaje. Bylibyśmy po prostu dziś już o kilka kolejnych kroków dalej – przyznaje Andryszak.
Podkreśla, że przebudowanie systemów sprzedaży i jego koncentracja na biurach własnych, stronach internetowych i call center należące do biura już daje efekty. – Dziś w ten sposób nabywców znajduje ponad 50 proc. naszego asortymentu. To powoduje, że więcej pieniędzy zostaje w naszym budżecie, przez co spada przeciętny koszt sprzedaży – mówi Marek Andryszak.
Wspomóc realizację strategii ma także oferta dla rodzin z dziećmi, która została rozbudowana. Obecnie co trzecią wycieczkę kupują rodziny, gdy trzy lata temu co czwartą. TUI stawia też na wycieczki objazdowe, które po raz pierwszy zaproponowało podczas lata 2012 r.