Jacek Bartkiewicz, jeden z najdłużej urzędujących szefów banków w Polsce, zrezygnuje ze stanowiska szefa BGŻ – dowiedział się DGP. Jak wynika z naszych informacji, przejdzie do zarządu Narodowego Banku Polskiego.
Bartkiewicz kieruje BGŻ od 2002 r. Wśród prezesów giełdowych – a więc tych najbardziej znanych banków – stażem ustępuje tylko Bogusławowi Kottowi z Banku Millennium. Ten jednak zapowiedział rezygnację już w ubiegłym roku, odchodzi wiosną.

Bankier dyplomata

Gdy Bartkiewicz przychodził do BGŻ, bank był w opłakanym stanie. Notował duże straty. Nie udała się podjęta kilka lat wcześniej próba zbudowania nowoczesnej sieci pod marką Integrum. Nie miał inwestora strategicznego, który mógłby zagwarantować stabilny rozwój – akcje należały do Skarbu Państwa oraz sektora bankowości spółdzielczej, który sam przeżywał wówczas trudności.
Najpierw Jackowi Bartkiewiczowi udało się znaleźć inwestora – holenderską grupę Rabobank. Zadanie było o tyle ułatwione, że prezes miał doświadczenia z bankowością z kraju tulipanów – wcześniej pracował bowiem w Banku Śląskim należącym do grupy ING. Poza tym BGŻ był wymarzonym celem dla spółdzielczego Rabo, specjalizującego się głównie w obsłudze sektora agro.
Reklama
Kolejne lata to restrukturyzacja pod okiem Holendrów. A także długoletnie negocjacje na temat wyjścia Skarbu Państwa z akcjonariatu polskiego banku. Zdolności dyplomatyczne, z których znany jest w środowisku finansistów Bartkiewicz, przez długie lata na niewiele się zdawały.
Pierwsza próba publicznej oferty akcji, która miałaby być dla resortu skarbu okazją do sprzedaży akcji BGŻ, była podjęta w 2008 r. Debiut giełdowy miał miejsce dopiero trzy lata później, a i wówczas trudno było mówić o pełnym porozumieniu ministerstwa i Rabobanku. Dopiero gdy w ubiegłym roku Rabo zaoferował w wezwaniu cenę o kilkadziesiąt procent wyższą od bieżącego kursu akcji banku, minister skarbu zdecydował się odsprzedać walory BGŻ, a Holendrzy stali się posiadaczami ponad 98 proc. akcji BGŻ.

Społecznik

Jacek Bartkiewicz ma w sobie również duszę społecznika. Za jego czasów BGŻ ufundował kilkaset stypendiów dla zdolnych uczniów z biednych rodzin w rejonach wiejskich. Bank jest także znany jako sponsor kolarstwa.
Transferu do NBP nie komentują ani sam Bartkiewicz, ani Marcin Kaszuba, rzecznik banku centralnego. Nie jest jednak tajemnicą, że odchodzący prezes BGŻ należał do grona bliskich współpracowników Marka Belki, szefa NBP. Gdy Belka pełnił funkcję ministra finansów w rządzie Leszka Millera, Bartkiewicz był w MF wiceministrem (do BGŻ przeszedł razem z Andrzejem Raczko, który został ministrem finansów, gdy Belka objął urząd premiera; teraz Raczko jest członkiem zarządu NBP).
Nominacja Bartkiewicza jest najbardziej prawdopodobna w połowie przyszłego miesiąca. 13 marca kończy się bowiem sześcioletnia kadencja Zdzisława Sokala, pierwszego członka zarządu NBP powołanego za sprawą poprzedniego szefa banku centralnego. Jako kolejny – w listopadzie – odejdzie Jakub Skiba.
Na razie nie wiadomo, kto zajmie miejsce Jacka Bartkiewicza w BGŻ. Z naszych informacji wynika, że Holendrzy postawią na menedżera spoza tego banku.