Mariusz Grendowicz, wybrany kilka tygodni temu na prezesa spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe, ma wieloletnie doświadczenie w zapewnianiu światowym firmom pieniędzy na rozwój.
– Menedżer z najwyższej półki – w taki sposób były już minister skarbu Mikołaj Budzanowski rekomendował Mariusza Grendowicza, wybranego na prezesa Polskich Inwestycji Rozwojowych. Tworzona właśnie spółka ma odpowiadać, wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, za zapowiedziany kilka miesięcy temu przez premiera Donalda Tuska program Inwestycje Polskie.
Budzanowski trafił podwójnie. Grendowicz to faktycznie jeden z najbardziej doświadczonych menedżerów w naszym sektorze bankowym, z doświadczeniem w instytucjach nie tylko polskich, lecz także zagranicznych. A równocześnie przez ostatnie dwa i pół roku nie zajmował się zarządzaniem żadną dużą organizacją, ograniczając aktywność do udziału w dyskusjach na temat polityki gospodarczej i w radach nadzorczych.

10 mld zł do takiej kwoty ma być dokapitalizowana spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe (drugie tyle ma dostać BGK)

53-letni Grendowicz w bankowości pracuje od 30 lat. Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego zaczynał od... Australia and New Zealand Banking Group w Londynie, gdzie przebywał przez większą część lat 80. Na początku lat 90. przeniósł się na krótko do Citibanku, a w 1992 r. wrócił do Polski – pracował jako dyrektor departamentu finansowania strukturyzowanego (czymś podobnym będzie się zajmował w PIR) w warszawskim oddziale ING. W latach 1995–1997 nadal pracował dla tej holenderskiej grupy, tyle że w jej węgierskiej filii. A potem znów wrócił do Polski i znów pracował dla Holendrów – tym razem dla grupy ABN Amro. Został prezesem jej polskiego banku (obsługującego nie klientów indywidualnych, ale największe firmy).
Reklama
O Grendowiczu głośno zrobiło się za sprawą Banku BPH, gdzie był wiceprezesem odpowiedzialnym za pion obsługi przedsiębiorstw. Należał do dream teamu wieloletniego prezesa BPH Józefa Wancera. Jednak Wancer nie tyle ściągnął go do BPH, ile odziedziczył w efekcie fuzji z Powszechnym Bankiem Kredytowym, do którego Grendowicz przyszedł kilka miesięcy przed połączeniem, we wrześniu 2001 r.
Po fuzji Wancerowi i jego wiceprezesom – m.in. Grendowiczowi i odpowiedzialnemu za bankowość detaliczną Wojciechowi Sobierajowi (dziś szefowi Alior Banku) – kilka kolejnych lat zajęła budowa sukcesu BPH, jednego z najszybciej rosnących i najbardziej zyskownych polskich banków poprzedniej dekady. BPH systematycznie umacniał się na pozycji nr 3 w naszym sektorze. Byłyby szanse na więcej, gdyby nie przejęcie niemieckiego HVB przez włoską grupę UniCredit, czego konsekwencją był podział BPH i wchłonięcie jego większej części przez Bank Pekao, na którego czele stał wówczas Jan Krzysztof Bielecki, obecny szef Rady Gospodarczej premiera, uznawany za jednego z twórców koncepcji Inwestycji Polskich.

40 mld zł planowana wartość projektów z udziałem PIR

Grendowicz mawiał, że jego celem jest kierowanie coraz większymi organizacjami. Pod koniec 2006 r. zrezygnował z pracy w BPH i po niespełna półtora roku został prezesem BRE Banku. Zastąpił Sławomira Lachowskiego, twórcę internetowego mBanku. Do dziś pracownicy BRE wspominają, że jako prezes Grendowicz nie starał się za wszelką cenę forsować własnego zdania. Cenił sobie rady z zewnątrz. Na przykład do opracowania nowej strategii BRE zatrudnił specjalistów z Boston Consulting Group. Miał pecha, bo jego czas w fotelu prezesa BRE przypadł na kryzys finansowy. Zamiast skupiać się na rozwijaniu biznesu, musiał myśleć raczej o ograniczaniu zatrudnienia.
Latem 2010 r. Grendowicz zrezygnował z kierowania BRE. Co robił od tamtej pory? Trafił do rad nadzorczych spółek takich jak ubezpieczeniowa Aviva czy zarządzające aktywami Money Makers, został przewodniczącym rady programowej Banking Forum, dorocznego spotkania krajowych finansistów, a przede wszystkim był dyżurnym kandydatem na prezesa. Media obsadzały go na stanowiskach szefa BPH (gdy odchodził Józef Wancer) czy nawet PKO BP (gdy skończyła się pierwsza kadencja Zbigniewa Jagiełły).

15 mld zł na tyle z programu Inwestycje Polskie na powszechny dostęp Polaków do internetu liczy minister cyfryzacji Michał Boni

To były plotki. Dużo poważniej wyglądała sprawa Polskich Inwestycji Rozwojowych – tu nasz bohater był murowanym kandydatem. Zwłaszcza po tym jak Jan Krzysztof Bielecki, z którym Mariusz Grendowicz miał okazję wielokrotnie się spotkać, opisał idealnego prezesa PIR jako doświadczonego bankowca inwestycyjnego średniego pokolenia. Naturalne były więc pytania dziennikarzy. – Czy stara się pan o stanowisko prezesa? – pytał kilka tygodni temu DGP. – Tego nie mogę powiedzieć – dyplomatycznie odpowiedział Grendowicz. Zarysował jednak krótką receptę na sukces programu rządowych inwestycji. – Po pierwsze: zarząd. Ma być rozpoznawalny dla rynku, kojarzyć się z sukcesem. Podobnie z radą nadzorczą, jej członkowie będą mieli bowiem wpływ na decyzje inwestycyjne spółki. Kolejnym elementem jest Bank Gospodarstwa Krajowego, który ma finansować inwestycje czynione przez spółkę celową. Czwarty element to brak nacisków politycznych – mówił.
Teraz Mariusz Grendowicz będzie miał walny udział w realizacji tych założeń.