Jacek Bieczek broni pozycji największego prywatnego przewoźnika w Polsce. Prezes CTL walczy jak lew o obniżenie stawek za dostęp do torów i marzy o fuzji z Lotos Kolej.
Konkretny, technokratyczny, twardo stąpający po ziemi. 45-letni Jacek Bieczek to kolejarz z krwi i kości. Nawet bardziej kolejarz niż menedżer (taka opinia panuje o nim w branży). Według danych Urzędu Transportu Kolejowego w 2012 r. Grupa CTL przewiozła w Polsce 15 mln ton towarów, co dało jej 6,5-proc. udział w rynku. Zarządzana przez Jacka Bieczka spółka ma w portfelu kontrakty przewozowe dla koncernów AGD, kompanii węglowych, armatorów i koncernów paliwowych, ale musi zmierzyć się ze spadkami, jakich w 2013 r. spodziewa się cała branża.
Prezes CTL Logistics planuje ucieczkę do przodu – przez akwizycję. Według niepotwierdzonych informacji szykuje ofertę na przejęcie spółki Lotos Kolej. Bo paliwowy gigant od ubiegłego roku wysyła do rynku sygnały, że w ramach lansowanego przez ministra Mikołaja Budzanowskiego programu dezinwestycji jest gotów pozbyć się spółki świadczącej usługi kolejowe. Przejęcie udziałów w Lotos Kolej byłoby dla CTL krokiem milowym, bo umożliwiłoby dwukrotnie zwiększenie udziału w rynku.
Jacek Bieczek karierę zawodową związał z firmami przemysłowymi. Jako absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach zaczynał w Hucie Katowice i Hucie Bankowej z Dąbrowy Górniczej, gdzie zajmował się m.in. inżynierią kosztów i controllingiem. W 1998 r. przeskoczył do branży górniczej. Został prezesem spółki Kopalnia Piasku Maczki-Bór z Sosnowca. Z jego udziałem dokonała się prywatyzacja tej spółki, w wyniku której od 2001 r. weszła w skład Grupy CTL. U steru CTL Logistics siadł w niełatwym momencie. W 2008 r. założyciel tej spółki Jarosław Pawluk sprzedał swój kolejowy biznes brytyjskiemu funduszowi Bridgepoint za 1,4 mld zł. Wcześniej napompował firmę kontaktami, z których części nie udało się jednak przedłużyć po przejęciu przez nowego właściciela. Nadzieje na coroczne kilkuprocentowe wzrosty CTL rozwiały się w wyniku kryzysu, ale również udanej restrukturyzacji spółki PKP Cargo.
Reklama
Dzisiaj rynek jest podzielony między gigantów PKP Cargo i DB Schenker Rail, którzy mają pod względem przewożonej masy ponad 70 proc. Spółka kierowana przez Jacka Bieczka to numer jeden wśród przewoźników prywatnych, którzy dzielą między siebie kilkanaście procent rynku. Ta pozycja nie jest niezagrożona, bo w kategorii pracy przewozowej (liczby przewiezionych ton w przeliczeniu na kilometr) CTL dał się wyprzedzić w ubiegłym roku spółce Lotos Kolej.
Wojciech Śmiech z portalu Rynek Kolejowy zwraca uwagę, że prezes Bieczek z dobrym efektem postawił na rynek niemiecki. Dzięki jego polityce realizuje dziś duże kontrakty intermodalne, m.in. z portów w Hamburgu i Bremerhaven, co dało jej jedną czwartą wzrostu ilości transportowanych towarów w porównaniu z 2011 r. W ten sposób nadrabia słabnące przewozy węgla, kruszyw, złomu, paliw i chemii w Polsce (9 proc. spadku w 2012 r.). Przewozy na obszarze Niemiec to dla CTL 3 z 18 mln ton rocznie.
Szansę na rozwój CTL upatruje w transporcie intermodalnym, który rozwija się w Polsce w sposób imponujący, ale przegrywa z drogowym z powodu wyższych kosztów dostępu do infrastruktury. Prezes Bieczek jest orędownikiem obniżenia stawek za dostęp do torów dla przewozów intermodalnych. – W Niemczech 62 proc. kontenerów trafiających do Hamburga transportowanych jest nie drogami, ale koleją. Sprzyja temu polityka transportowa Niemiec. Od kogo powinniśmy się uczyć, jeśli nie od naszych zachodnich sąsiadów? – pyta retorycznie Jacek Bieczek.
Prywatnie interesuje się muzyką, historią i literaturą. Najchętniej czas wolny spędza w podróży. – Prezes wyznaje zasadę, że o wszystkich klientów należy dbać tak, jakby znajomość codziennie zaczynała się od nowa – usłyszeliśmy od jego współpracownika.