Jay-Z to jeden z najsławniejszych muzyków świata - z ponad 50 milionami sprzedanych płyt i 17 statuetkami Grammy na koncie dorównuje sławą żonie, niezwykle popularnej piosenkarce R&B Beyonce. Razem zarabiają zresztą miliony i tworzą jedną z najbardziej wpływowych par show-biznesu. Sam Carter zarobił do tej pory 475 miliardów dolarów i - według prognoz magazynu "Forbes" - w 2015 roku może znaleźć się na liście 400 najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych.

Majątku Jay-Z nie zdobył jednak tylko dzięki samej muzyce - zawdzięcza go w dużym stopniu swoim talentom biznesowym. Jego utwory królują więc na szczytach list przebojów, ale artysta jest także utalentowanym producentem. W kwietniu 2008 roku Jay-Z podpisał dziesięcioletni, wart 150 milionów dolarów, kontrakt z Live Nation, największą na świecie korporacją koncertową. Live Nation nie tylko umożliwiła muzykowi założenie własnej wytwórni Roc Nation (wcześniej Carter był CEO Def Jam Recordings i jednym z trzech założycieli Roc-A-Fella Records), ale finansuje także jego trasy koncertowe i pojedyncze występy oraz nagrywane przez niego płyty.

Jay-Z zarabia na ubraniach i kosmetykach

Reklama

Jay-Z zaangażował się także w szereg projektów nie zawsze związanych z muzyką, ale przynoszących mu niezłe dochody. Założył dwie marki odzieżowe: Damon Dash i Rocawear, do której prawa sprzedał w 2007 roku Iconix Brand Group. Zostawił sobie jednak pakiet udziałów w firmie i nadal odpowiada za promocję jej produktów.

Artysta jest również jednym z dyrektorów marki piwa Budweiser Select - odpowiada za promocję i reklamy marki. W 2005 roku Jay Z, wraz z Willem Smithem i jego żoną Jadą Pinkett Smith, zainwestowali także w linię produktów kosmetycznych Carol's Daughter.

Poza tym Jay-Z wkłada pieniądze w kluby rozrywkowe - jest współwłaścicielem The 40/40 Club oraz sieci barów sportowych zlokalizowanych między innymi Nowym Jorku, Atlantic City i Chicago.

Jay-Z stawia na sport

I to właśnie na sport tym razem postawił muzyczny magnat. Ta branża nie jest mu obca, już wcześniej był bowiem współwłaścicielem drużyny NBA Brooklyn Nets, doprowadził zresztą do przeniesienia klubu z New Jersey na Brooklyn. Poważnie zastanawiał się także, czy nie zainwestować w angielski klub piłkarski Arsenal FC. Jest też wielkim fanem futbolu amerykańskiego i baseballa, ma wielu przyjaciół wśród zawodników.

Teraz Jay-Z postanowił wykorzystać swoje sportowe doświadczenie i znajomości - i założył agencję menedżerską Roc Nations Sports, dbającą o interesy zawodników, między innymi z lig NBA, NFL, MLB i NHL. Nowa firma Caretera nie startuje jednak od zera. Od początku współpracuje z wielką agencją hollywoodzką Creative Artist Agency, reprezentującą gwiazdy filmowe i znanych sportowców.

Muzyk okazał się być jednak sprawnym agentem i już reprezentuje między innymi futbolistów Geno Smitha z New York Jets i Victora Cruza z New York Giants oraz koszykarkę WNBA Skylar Diggins z The Tulsa Shock.

Agenci sportowi - strzeżcie się Jaya-Z

Najgłośniej było jednak o przejęciu dwójki sportowców, którzy dla Jaya-Z zostawili swoich dotychczasowych, bardzo poważanych w środowisku agentów. Careter ma na ten temat zresztą własne zdanie i w licznych wywiadach podkreśla, że jego pojawienie się w branży jest zagrożeniem dla dotychczasowych liderów. "Ci kolesie przez lata robili to samo. Pukali do tych samych drzwi. Szli do Nike, podpisywali kontrakt i wracali na swoje stare pozycje. Nie robili nic nowego. Tak więc siedzieli przez 20 - 30 lat, nic nie robiąc" - tłumaczy Jay-Z magazynowi "Forbes".

I jak na razie wydaję się, że nie są to tylko przechwałki ambitnego muzyka. Najbardziej rozpoznawalnym z nowych klientów Cartera jest 25-letni Kevin Durant, gwiazda NBA i Oklahoma City Thunder. Dla Jaya-Z zostawił Roba Pelinkę, jednego z czołowych agentów koszykarskich, który reprezentuje między innymi Kobe Bryanta. Z kolei Scottowi Borasowi, znanemu agentowi baseballowemu, muzyk podkupił Robinsona Cano, zawodnika New York Yankees. Jay-Z była tak dumny ze swojego sukcesu, że wspomniał o tym w jednym ze swoich utworów, rapując: "Scott Boras, jesteś skończony / Robinson Cano, idziesz ze mną".

Ponadto Jay-Z, który słynie z wystawnego stylu życia, nie szczędzi premii zarówno zawodnikom, jak i pracownikom swojej agencji. Ci drudzy po kilku miesiącach pracy dla rapera dostali po 50 tys. dol. premii. Z kolei Diggins za ukończenie szkoły otrzymał od swojego nowego agenta wartego ponad 100 tys. dol. mercedesa CLS 63 AMG, a Cano na urodziny został obdarowany wartym blisko 34 tys. dol. zegarkiem.

Gdzie Jay-Z nauczył się negocjować?

Część agentów sceptycznie odnosi się do przechwałek Cartera, wskazując, że jest on sławniejszy niż większość jego klientów, co może przeszkadzać w interesach. Inni wskazują, że muzyk przez lata musiał negocjować z szefami wielkich wytwórni, a to ostrzejsi zawodnicy niż sportowi menedżerowie.

Sam Jay-Z inspirację, jak prowadzić biznes czerpie z zupełnie innego źródła. "Wiem, jak dopiąć budżet. Byłem dilerem narkotyków. Żeby przetrwać w tym biznesie, musisz wiedzieć, ile możesz wydać, a ile możesz zostawić na potem. Albo może chcesz otworzyć zakład fryzjerski albo myjnię - takie biznesy wtedy zakładaliśmy, żeby wydostać się z tamtego życia. Musisz mieć też wreszcie strategię ucieczki, bo nie masz wielu wyjść: albo cię zamkną, albo zginiesz." - powiedział Jay-Z dziennikarce Vanity Fair.

Nawet jeżeli nie jest to dobry przepis na sukces, to takimi wypowiedziami i działaniami Jay-Z osiągnął jedno - o jego nowym biznesie mówi już cała Ameryka.