Watykan z zadowoleniem przyjął wiadomość o tym, że amerykański tygodnik "Time" przyznał papieżowi Franciszkowi tytuł Człowieka Roku. "Napawa optymizmem fakt, że otrzymał go człowiek, który głosi wartości duchowe, religijne i moralne" - oświadczył rzecznik papieski.

Ksiądz Federico Lombardi podkreślił, że papież nie szuka poklasku, jeśli jednak wyróżnienie to oznacza, iż wielu ludzi go zrozumiało, będzie z niego rzecz jasna zadowolony. Z drugiej strony - przyznał watykański rzecznik - przyznanie Franciszkowi tytułu Człowieka Roku nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę rozgłos i uwagę, z jakimi spotkały się jego wybór i początek pontyfikatu.

Jeżeli jego orędzie - dodał ksiądz Lombardi - przyciąga kobiety i mężczyzn i niesie im nadzieję, papież nie może być z tego niezadowolony. W 1962 Człowiekiem Roku został Jan XXIII, a w roku 1994 - Jan Paweł II.

Reklama

Nagroda Człowieka Roku przyznawana jest tym, którzy wywarli największy wpływ na losy świata - zarówno na lepsze, jak i na gorsze. Może ją otrzymać pojedyncza osoba, grupa ludzi lub postać symboliczna.

W tym roku w ścisłej czołówce po raz kolejny znalazł się na niej Barack Obama. Oprócz niego szansę na tytuł mieli prezydenci Iranu Hasssan Rouhani i Syrii Bashar Assad.

Na liście był jeden biznesman Jeff Bezos - twórca największego na świecie internetowego sklepu Amazon, który niedawno przedstawił pomysł dostarczania klientom paczek za pomocą zdalnie sterowanych pojazdów powietrznych. Szansę na zwycięstwo miał również Edward Snowden, który ujawnił tajemnice amerykańskiego wywiadu.

Niespodzianką plebiscytu, w którym dotychczas wygrywali głownie politycy i mężowie stanu, okazała się obecność piosenkarki Miley Cyrus, która zwróciła uwagę świata przepełnionym erotyzmem występem w MTV. Redaktor naczelna magazynu Time Nancy Gibbs określiła ja mianem "symbolu ery ekshibicjonizmu".