Indeksy na Wall Street zachowały status quo

Po spotkaniu z prezydentem Barackiem Obamą kierownictwo koncernu BP zgodziło się odłożyć ze swoich dochodów 20 miliardów dolarów na fundusz, z którego wypłacane będą rekompensaty za szkody, spowodowane katastrofą ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej.

Po tej informacji giełdy w USA odrobiły zaczęły odrabiać wcześniejsze spadki.

W środę podano ważne dane makroekonomiczne, jednak były one niejednoznaczne. Negatywne dane o liczbie wydanych pozwoleń na budowę starły się z lepszymi od oczekiwań informacjami o wzroście produkcji przemysłowej w maju.

Liczba wydanych pozwoleń na budowę w USA wyniosła 574 tys., czyli najmniej od roku. Oczekiwano liczby zdecydowanie większej – 631 tys. Liczba nowych inwestycji wyniosła jedynie 593 tys., a zanotowany spadek o 10 proc. był największy od marca 2009 roku. Prognozy były zdecydowanie większe i wynosiły 655 tys.

„Widać, że rynek nieruchomości bez pomocy rządu ponownie zaczyna pikować na dół” – skomentował powyższe dane Łukasz Bugaj z Xeliona.

Natomiast produkcja przemysłowa w USA wzrosła o 1,2 proc. w skali miesiąca, a oczekiwano wzrostu o 0,8 proc. Jak twierdzi Marek Rogalski z Domu Maklerskiego BOŚ, te liczby pomogły przełknąć rozczarowanie wynikające z danych z rynku budownictwa mieszkaniowego.

Tym samym amerykańskie giełdy, po sesji wahań i niepewności, zakończyły środową sesję niewielkimi zmianami indeksów.

Na zamknięciu dzisiejszej sesji indeks trzydziestu największych spółek Dow Jones Industrial Average wzrósł o 0,1 proc. i wyniósł 10 409,46 pkt.

Indeks szerokiego rynku Standard & Poor’s 500 stracił 0,1 proc. i zakończył sesję na poziomie 1 114,60 pkt.

Technologiczny Nasdaq Composite nie zmienił swojego półożenia. Jego wartość na zamknięciu wyniosła 2 305,93 pkt.